Koniec lat osiemdziesiątych to czas postępującego kryzysu gospodarczego. Bardzo wysoka inflacja, pogłębiające się zadłużenie Polski, wszechobecne kartki na towary, podwyżki cen, strajki – to tylko część codzienności milionów Polaków w tamtym okresie. Rosło niezadowolenie społeczne. Dramatyzm tej sytuacji łatwo możemy siebie wyobrazić, gdy uświadomimy sobie, że w skali 1989 r. inflacja wyniosła 400 proc. Drukowanie pieniądza tylko ją napędzało. Przedsiębiorstwa wymagały inwestycji i modernizacji. Ich funkcjonowanie podtrzymywały dotacje państwowe.

Wśród rządzących narastało przekonanie, że jedynym wyjściem z sytuacji jest dopuszczenie umiarkowanych kręgów opozycji do współudziału we władzy. Po raz pierwszy hasło „okrągłego stołu” wyszło od strony rządowej w połowie 1988 r. We wrześniu tego roku w Magdalence doszło do rozmów między Lechem Wałęsą a gen. Czesławem Kiszczakiem, ministrem spraw wewnętrznych. Komuniści nie chcieli się zgodzić na udział w obradach Okrągłego Stołu osób uznawanych przez nich za zbyt radykalne, czyli Adama Michnika i Jacka Kuronia. Impas przełamała debata telewizyjna z 30 listopada 1988 r. Lecha Wałęsy z Alfredem Miodowiczem, szefem związków zawodowych podporządkowanych partii. Wałęsa wygrał ją bezapelacyjnie. W tajnych badaniach sondażowych wykonanych na polecenie władz okazało się, że większość społeczeństwa przyznała rację przewodniczącemu NSZZ „Solidarność”. Wobec tego komuniści uznali, że nie mają innego wyjścia, jak porozumieć się z opozycją.

Strona społeczna przystępowała do rozmów Okrągłego Stołu z postulatem legalizacji NSZZ „Solidarność” z wszelkimi konsekwencjami z tego wynikającymi. Strona rządowa liczyła na wciągnięcie ludzi „Solidarności” w struktury władzy i zmuszenie ich do wzięcia odpowiedzialności za reformy gospodarcze. Oferowała udział we władzy, ale bez możliwości realnego wpływu na jej zmianę. Kościół katolicki przez cały ten czas był łącznikiem między obiema stronami rozmów. Zresztą episkopat od czasu wprowadzenia stanu wojennego nawoływał do rozmów, a także podkreślał potrzebę dialogu i kompromisu.

Rozmowy Okrągłego Stołu trwały od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 r. Rozpoczęły się uroczyście w Pałacu Namiestnikowskim, ale większość toczyła się w Magdalence. Powołano trzy zespoły eksperckie do spraw: politycznych, gospodarczych i związkowych. Najszybciej porozumiano się w ostatniej kwestii. Zgodzono się na ponowną legalizację „Solidarności”. Długo ciągnęły się rozmowy dotyczące zagadnień społecznych i gospodarczych. Za tę część negocjacji ze strony solidarnościowej odpowiadał Witold Trzeciakowski, a ze strony rządowej Władysław Baka. Uzgodniony projekt reform ekonomiczno-społecznych nie został wprowadzony w życie. Drastyczne pogorszenie się sytuacji gospodarczej Polski wymagało zdecydowanych kroków. Liberalny projekt ewolucji systemu gospodarczego, który urzeczywistnił Leszek Balcerowicz (nie uczestniczył w obradach), nie był w trakcie rozmów brany pod uwagę.

Najważniejsze postanowienia wynegocjowane przy Okrągłym Stole dotyczyły zmian ustrojowych. Uzgodniono kontraktowe wybory do sejmu, wolne wybory do reaktywowanego senatu i ustanowienie urzędu prezydenta wybieranego przez Zgromadzenie Narodowe. Takie wybory zapewniały tylko częściowy udział we władzach stronie opozycyjnej. Wybory z 4 czerwca 1989 r. były kluczowe dla dalszego rozwoju wydarzeń. Strona solidarnościowa przeprowadziła sprawną kampanię wyborczą i zdobyła 99 proc. miejsc w senacie. Strona komunistyczna nie spodziewała się takiej porażki.

Współcześnie różnie ocenia się obrady Okrągłego Stołu. Z pewnością była to jedyna możliwość wyjścia z systemu dyktatury w sposób pokojowy, przeprowadzona w duchu wartości, które towarzyszyły powstaniu „Solidarności”. Rozmowy zbudowały płaszczyznę zaufania i porozumienia między przeciwnymi stronami. Były kompromisem, który otworzył drogę do procesu demokratyzacji Polski. Część członków obozu solidarnościowego uważała, że w obliczu przegranej komunistów w wyborach błędna okazała się polityka nierozliczenia z komunistyczną przeszłością. Krytycy Okrągłego Stołu często podnoszą ten argument. Wychodzenie z komunizmu wiązało się z ogromnymi kosztami społecznymi, co również przyczyniło się do złej legendy Okrągłego Stołu. Dlatego dla jednych 1989 r. pozostaje pozytywnym aspekt polskiej historii, a dla innych symbolem zdrady.

Zapraszamy do wysłuchania rozmowy z Andrzejem Friszke, profesorem z Polskiej Akademii Nauk.

Korekta językowa Beata Bińko