Jesienią 1943 r. dowództwo Armii Krajowej postanowiło zmienić dotychczasową koncepcję powstania powszechnego i zastąpić je akcją „Burza”. Była to próba wyjścia ze złożonej sytuacji geopolitycznej – politycznego pata, w jakim znalazł się rząd polski w Londynie po zerwaniu z nim stosunków dyplomatycznych przez ZSRR. Zamiast powstania zdecydowano się na działania dywersyjne na tyłach wojsk niemieckich i wyzwalanie ziem polskich przed wkroczeniem Armii Czerwonej, aby zademonstrować prawo do tych terenów.

Pierwotnie z planów powstańczych wyłączono Warszawę i inne duże miasta. Ze względu jednak na sytuację polityczną założenia te zmieniono. Próba wyzwolenia Wilna w ramach operacji „Ostra Brama” na początku lipca 1944 r. – we współdziałaniu z Armią Czerwoną – pokazała, czym może się skończyć ujawnienie wobec Sowietów. Mimo negatywnych doświadczeń z realizacji planu „Burza” na wschodzie zdecydowano o przeprowadzeniu powstania w Warszawie.

Decyzja walki o stolicę zapadła 21 lipca 1944 r. Warszawa była największym garnizonem. Oddziały Okręgu Warszawskiego AK liczyły 46 tys. żołnierzy, ale słabo wyszkolonych i uzbrojonych. Broń posiadało tylko 10 proc. żołnierzy AK. W czasie powstania uzbrojenie zdobywano w walce, później doszły jeszcze zrzuty alianckie, nie pozwoliły one jednak na zmniejszenie dysproporcji między siłami niemieckimi a powstańczymi. Wojsko Polskie w konspiracji nie było przygotowane do prowadzenia długotrwałej walki.

Komenda Główna AK – przed wybuchem powstania – wiedziała, że nie będzie mogła liczyć na wsparcie wojskowe ze strony Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Wiele innych czynników militarnych, po beznamiętnej analizie, wskazywało, że niemieckie wojska nie były tak słabe, jak się wydawało. W tym okresie jednak ogromną rolę odgrywały emocje. KG AK, delegat rządu na kraj i przedstawiciele Rady Jedności Narodowej działali pod olbrzymią presją. Decyzja zapadła w nerwowej atmosferze, przy braku aktualnych informacji o sytuacji wojsk sowieckich i niemieckich. Dowództwo podziemia miało świadomość podjętego ryzyka.

W pierwszych dniach powstania inicjatywa rzeczywiście należała do oddziałów powstańczych. Nie zdobyto jednak wielu strategicznych punktów, które w przyszłości mogły zdecydować o przebiegu walk, czyli najważniejszych gmachów, lotniska, mostów, nie połączono więc dwóch części Warszawy. Starcia w poszczególnych dzielnicach stolicy toczyły się bez wzajemnej koordynacji.

Ludność cywilna była istotnym komponentem powstania. Aktywnie wspomagała żołnierzy AK. Gdyby nie pomoc mieszkańców Warszawy, z pewnością powstanie nie przetrwałoby tak długo. Budowali barykady, nosili zaopatrzenie, pomagali w opiece nad rannymi. Ludność wspierała powstanie, ale gdy w wyniku nalotów dramatycznie pogarszały się jej warunki życia, pojawiła się rozpacz i zniechęcenie. Straty ludności cywilnej w czasie powstania były ogromne. Według szacunkowych danych zginęło od 150 do nawet 200 tys. cywilów.

Czy powstanie warszawskie miało sens? Historycy w tej kwestii zajmują odmienne stanowiska. Sami powstańcy po latach różnie na nie odpowiadali. Rozmówca podkreśla, że realizowało ono doraźny cel polityczny, ale zakończyło się katastrofą.

Zapraszamy do wysłuchania i obejrzenia rozmowy z dr. Januszem Marszalcem, historykiem, wicedyrektorem Muzeum Gdańska, współtwórcą Muzeum II Wojny Światowej.

Korekta językowa Beata Bińko