Tendencje autorytarne w międzywojennej Europie nie ominęły Rumunii. Król Karol II w 1938 r. w wyniku wewnętrznego przewrotu wprowadził w kraju rządy dyktatorskie. Monarcha pod hasłem ratowania królestwa, w obliczu działań destabilizujących państwo podejmowanych przez Żelazną Gwardię, zdecydował się na likwidację elementów systemu demokratycznego. Rozwiązał wszystkie partie polityczne, zniósł wolność prasy, zdelegalizował Żelazną Gwardię, a jej liderów uwięził. Po pokazowym procesie zostali oni zamordowani. Począwszy od końca lat trzydziestych do początku lat dziewięćdziesiątych XX w. w Rumunii jedna dyktatura ustępowała miejsca innej.

Po wybuchu II wojny światowej państwo to początkowo zachowywało neutralność, ostatecznie jednak opowiedziało się po stronie państw osi. W 1940 r. władzę przejął Ion Antonescu, który zmusił króla Karola II do abdykacji na rzecz syna, Michała I. Od tego czasu to Antonescu sprawował władzę dyktatorską z pomocą Żelaznej Gwardii. Już w 1940 r. zezwolił wojskom III Rzeszy na stacjonowanie w Rumunii, a 22 czerwca 1941 r. razem z Niemcami zaatakowała ona Związek Radziecki. Liczyła tym samym na odzyskanie części swojego terytorium, utraconej na rzecz ZSRR w wyniku paktu Ribbentrop–Mołotow. Zajęła wówczas Zadniestrze, które okupowała przez następne lata. Jak zauważył rozmówca, obszar ten stał się jedną z głównych aren Holokaustu w czasie II wojny światowej. Warto pamiętać, że Rumunia począwszy od lat trzydziestych prowadziła politykę jawnie antysemicką. Polegała ona na ograniczaniu – na wzór niemiecki – kolejnych praw ludności żydowskiej. Żydom zabroniono studiowania, zawierania związków małżeńskich z chrześcijanami, a także wykonywania wielu zawodów, nie powoływano ich do służby wojskowej, zarazem zaś nakładano na nich wysokie podatki. Działania te służyły wykluczaniu Żydów z kolejnych obszarów życia społecznego.

Podobnie jak w innych częściach Europy, po niemieckim ataku na ZSRR również przez Rumunię przetoczyła się fala mordów i rabunków na ludności żydowskiej. Największy pogrom wydarzył się w końcu czerwca 1941 r. w Jassach, które były silnym ośrodkiem skrajnej prawicy i już w dwudziestoleciu międzywojennym dochodziło tam do antysemickich wystąpień. Pogrom zainicjowały rumuńskie wojsko i policja, przyłączyli się do niego członkowie Żelaznej Gwardii, a także ludność cywilna. Większość mieszkańców Jass nie uczestniczyła w pogromie, ale pod wpływem strachu nie wychodziła w tych dniach ze swoich domów. Ci, którzy brali w nim udział, atakowali i rabowali żydowskie sklepy, bili i zabijali prowadzonych w kolumnach przez miasto Żydów, czy to pod wpływem rozpuszczanych pogłosek o ich sprzyjaniu Sowietom, czy to z nienawiści, lub po prostu znęcali się na nimi w poczuciu bezkarności. Pogromy w wielu częściach Europy miały podobne elementy. W samych Jassach podczas omawianej masakry zginęło kilkanaście tysięcy ludzi. Dziesięciokrotnie większy pogrom nastąpił w Transnistrii, do której – z rozkazów rządzących – przesiedlono wszystkich Żydów z Besarabii, Bukowiny i Mołdawii.

Po wojnie komuniści skazali na śmierć i stracili w 1946 r. Iona Antonescu, podobny los spotkał wielu jego współpracowników. W ten sposób komuniści pokazali, że oczyścili się z winy, ponieważ skazali morderców. W powojennej narracji kwestii antysemityzmu nie poruszano. Nie mówiono też i nie dyskutowano o współsprawstwie czy zbiorowej winie. W latach siedemdziesiątych w Rumunii winę za pogromy i śmierć Żydów przypisywano Niemcom.

Po II wojnie światowej pamięć społeczna Rumunów opierała się głównie na przekazach ustnych i na dużej niewiedzy, przez co została zmistyfikowana. Represje komunistów wobec reżimu Antonescu sprawiły, że po upadku komunizmu w wielu publikowanych wspomnieniach ukazywano jego samego i jego współpracowników jako bohaterów. Do dziś dyskutuje się, czy Antonescu był patriotą, czy raczej zbrodniarzem.

W 1944 r. w obliczu klęski Hitlera i zbliżania się Armii Czerwonej do granic Rumuni król Michał I, który cieszył się w społeczeństwie rumuńskim wielką sympatią, zdecydował się przeprowadzić zamach stanu. Dokonał go 23 sierpnia 1944 r. wspólnie z częścią rumuńskich polityków opozycyjnych, wśród których byli także przedstawiciele komunistów. Warto pamiętać, że przed wojną nieliczna partia komunistyczna działała nielegalnie, a dużą jej część stanowili przedstawiciele mniejszości narodowych. Antonescu był zaskoczony przewrotem, nie stawił oporu i pozwolił się aresztować.

W przełomowym momencie w lecie 1944 r. król Michał I i powiązani z nim przedstawiciele elit uważali, że wobec zbliżania się Armii Czerwonej należy zrobić wszystko, aby nie potraktowała ona Rumunii jako kraju wrogiego. Na tym tle do głosu doszli komuniści i ich znaczenie stopniowo rosło. Do marca 1945 r. wydawało się, że ta strategia zadziałała, ale później z każdym miesiącem widać było, że kraj zmierza w kierunku dyktatury, tym razem komunistycznej. W końcu grudnia 1947 r. król został zmuszony do abdykacji. Podobnie jak w Polsce rumuńscy komuniści przejęli władzę w wyniku sfałszowanych wyborów, tyle że w 1948 r., a następnie rozprawili się z opozycją polityczną. Przeciwko ich rządom pojawił się zbrojny opór. Ostatnich rumuńskich partyzantów schwytano w latach sześćdziesiątych. Komuniści stworzyli w Rumunii jeden z najokrutniejszych reżimów totalitarnych po II wojnie światowej.

Zapraszamy do wysłuchania i obejrzenia rozmowy z dr. hab. Błażejem Brzostkiem, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego.

Korekta językowa Beata Bińko