Polityka appeasementu – ustępstw wobec III Rzeszy, dążącej do rewizji porządku wersalskiego – przypadła na drugą połowę lat trzydziestych XX w. Zachód w żaden sposób nie sprzeciwił się wprowadzeniu tam w 1935 r. służby wojskowej, remilitaryzacji Nadrenii w 1936 r., przyłączeniu Austrii w 1938 r., a gdy w tym samym roku wybuchł konflikt niemiecko-czechosłowacki o Kraj Sudetów, na konferencji w Monachium podpisano de facto układ rozbiorowy Czechosłowacji. Brytyjski premier Neville Chamberlain uważał porozumienie monachijskie za gwarancję pokoju w Europie. Druzgocący cios polityce ustępstw zadała 15 marca 1939 r. inwazja III Rzeszy na Czechy i Morawy, która złamała tym samym układ podpisany kilka miesięcy wcześniej. Dopiero wtedy Wielka Brytania udzieliła Polsce i Rumunii jednostronnych gwarancji bezpieczeństwa. Uznała wówczas, że kolejna agresja ze strony Adolfa Hitlera naruszyłaby dotychczasowy układ sił w Europie. Formalny kres polityki appeasementu nastąpił 3 września 1939 r., wraz z wypowiedzeniem przez Wielką Brytanię i Francję wojny III Rzeszy, a w rzeczywistości skończyła się ona w 1940 r. w momencie realnego zagrożenia Zjednoczonego Królestwa.
Różne czynniki złożyły się na brak reakcji państw Zachodu na jawne łamanie przez Adolfa Hitlera od 1935 r. kolejnych punktów traktatu kończącego I wojną światową. Aby zrozumieć, dlaczego Wielka Brytania – o niej głównie jest mowa w tej rozmowie – aż do marca 1939 r. godziła się na żądania III Rzeszy, należy zagłębić się w meandry angielskiej polityki.
Mimo że Francja i Wielka Brytania wygrały I wojną światową, okupiły to ogromnymi startami ludzkimi, podobnie jak przegrane Niemcy. Liczba zabitych Francuzów na frontach Wielkiej Wojny sięgała ponad 1,4 mln żołnierzy i 4 mln rannych, czyli 4,3 proc. populacji. W wypadku Wielkiej Brytanii szacunki obejmują około 900 tys. poległych i 1,7 rannych – 2 proc. populacji. Straty niemieckie wyniosły 2 mln poległych, 4,2 mln rannych – szacuje się, że stanowiło to od 3,5 do 5 proc. populacji. Wysokie koszty I wojny światowej zdaniem brytyjskich polityków wykluczały w najbliższym pokoleniu ponowne starcie z Niemcami.
Niemcy żyli w poczuciu niezawinionej klęski i niesłusznego obarczenia ich odpowiedzialnością za rozpętanie światowego konfliktu. O ile Rzesza dążyła do rewizji traktatu wersalskiego, o tyle po stronie francuskiej i brytyjskiej panowało przekonanie o konieczności utrzymania tego ładu, a tym samym pewnych ustępstw, aby państwo to nie wywołało kolejnej wojny. Wśród części brytyjskich polityków zgadzano się, że w traktacie wersalskim Niemcy zostały potraktowane zbyt surowo. Na ukształtowanie się polityki appeasementu wpłynęło postrzeganie ZSRR rządzonego przez bolszewików. Konserwatywni politycy brytyjscy prawdziwe zagrożenie dla Europy widzieli w komunizmie, a nie narodowym socjalizmie. Skłonni byli szukać porozumienia z politykami pokroju Hitlera czy Benito Mussoliniego, którzy deklarowali wrogość do komunizmu.
Brytyjska opinia publiczna w latach trzydziestych interesowała się głównie walką z kryzysem gospodarczym, który mocno dotknął Zjednoczone Królestwo. Ograniczano w związku z tym wydatki na zbrojenia. W tym okresie do głosu doszli politycy będący zwolennikami kompromisowych rozwiązań w stosunku do Niemiec. Z punktu widzenia Wielkiej Brytanii najważniejsze było zachowanie jej imperium. Brytyjczykom bardziej opłacało się ustępować Hitlerowi i uniknąć konfliktu, niż utracić status światowego mocarstwa. W listopadzie 1937 r. minister spraw zagranicznych lord Halifax w poufnych rozmowach, informował przywódcę III Rzeszy, że Wielka Brytania zgodzi się na ustępstwa wobec rewizjonistycznej polityki narodowych socjalistów, jeśli tylko będzie prowadzona ona w sposób pokojowy. Przed kolejnym kryzysem we wrześniu 1938 r. rozmowy z Hitlerem prowadził brytyjski premier Neville Chamberlain. Zdaniem niektórych historyków ustępował, ponieważ wiedział, że Wielka Brytania nie jest gotowa do wojny, i starał się moment jej wybuchu odsunąć w czasie. Inni historycy – w tym rozmówca – uważają z kolei, że był przekonany, iż można uniknąć wojny za cenę odpowiedniej oferty. Myślał w kategoriach biznesowych. To wówczas Francja i Wielka Brytania zmusiły Czechosłowację do ustępstw w zamian za obietnicę Hitlera, że nie wywoła wojny.
Polityka appeasementu, czyli taktyka radzenia sobie z niemieckim rewizjonizmem poprzez ustępstwa, miała wśród brytyjskich polityków również przeciwników. Ich głos był jednak słabo słyszalny. Krytykował ją niepopularny w latach trzydziestych Winston Churchill, który miał wtedy opinię podżegacza wojennego, pamiętano mu też kompromitujący desant na Gallipoli z czasów I wojny światowej.
Mimo że Londyn był militarnie słabszym partnerem – na kontynencie europejskim dominowała Francja – miał decydujący wpływ na jej politykę. Zdaniem rozmówcy Francja uzależniła się od polityki brytyjskiej. Nie podjęłaby żadnej kluczowej decyzji w sprawie wojny lub pokoju bez zgody Brytyjczyków.
Jesienią 1938 r., a także w kolejnych miesiącach Polska nie miała na Zachodzie dobrej prasy. Postrzegano ją jako niepewnego sojusznika. Nie wiedziano, czy w przypadku ewentualnego konfliktu opowiedziałaby się po stronie Wielkiej Brytanii i Francji, czy może hitlerowskich Niemiec. Adolf Hitler miał nadzieję na przeciągnięcie Polski do swojego obozu, do czego nigdy nie doszło. Współcześnie wiemy, że polscy politycy nie brali pod uwagę proniemieckiego scenariusza. Józefowi Beckowi chodziło o utrzymanie niezależności pomiędzy III Rzeszą a ZSRR, podmiotowości państwa zdolnego do decydowania o własnym losie.
Zapraszamy do wysłuchania i obejrzenia rozmowy z prof. Piotrem M. Majewskim, pracownikiem Wydziału Historii Uniwersytetu Warszawskiego.
Korekta językowa Beata Bińko