[Tekst w formacie PDF]

Latem 1944 r., gdy front wschodni osiągnął linię Wisły, zasadniczym ośrodkiem działań partyzanckich na okupowanych ziemiach polskich stała się Kielecczyzna, stanowiąca część dystryktu radomskiego Generalnego Gubernatorstwa (GG). Właśnie tam skoncentrowały się największe w tym czasie terenowe siły Armii Krajowej (AK), zmobilizowane w ramach akcji „Burza”; tam gromadziła własne oddziały komunistyczna Armia Ludowa (AL) wspierana przez sowieckie grupy dywersyjne; tam jedyną dużą jednostkę – Brygadę Świętokrzyską – utworzył nieuznający zwierzchnictwa AK odłam Narodowych Sił Zbrojnych (NSZ). Na terenie tym operowały wreszcie oddziały Batalionów Chłopskich (BCh), ale latem 1944 r. wyraźnie traciły już odrębność organizacyjną – część z nich wkrótce miała się podporządkować AK, a część wybrać współpracę z AL.

Obraz bojowych dokonań poszczególnych nurtów podziemia w historiografii polskiej ukształtowały głównie raporty i wspomnienia partyzanckie. Choć z natury niewolne od wyolbrzymień czy ubarwień, zwłaszcza w kontekście strat zadanych przeciwnikowi, na ogół przyjmowane bez zastrzeżeń. Tymczasem w odniesieniu do sytuacji w środkowej i zachodniej części dystryktu radomskiego GG weryfikację polskich doniesień, a zarazem przybliżenie nas do rzeczywistych rezultatów partyzanckich walk z siłami okupacyjnymi umożliwiają wytwarzane na bieżąco dokumenty niemieckie. Ich konfrontacja ze źródłami polskimi pozwala przy tym oszacować udział poszczególnych formacji podziemia w stratach – zarówno tych osobowych, jak i materialno-zaopatrzeniowych, powstałych w wyniku dywersji komunikacyjnej na zapleczu frontu – zadanych okupantowi.

Za podstawę źródłową tak postawionych zadań posłużyły mi powstałe między 1 sierpnia a 31 grudnia 1944 r. meldunki dzienne trzech niemieckich struktur: Dowództwa Okręgu Wojskowego GG (DOW), w połowie września przemianowanego na Dowództwo Obszaru Tyłowego (DOT) 1, a także komendantur tyłowych 4 Armii Pancernej (Korück 585; w tym przypadku brakuje meldunków z listopada i grudnia) oraz 9 Armii (Korück 532), które latem 1944 r. obsadziły front na wysokości Kielecczyzny i południowego Mazowsza.

Kontroli DOW/DOT GG przez zdecydowaną większość omawianego okresu, od września do końca roku, podlegała tylko zachodnia część dystryktu radomskiego – stosunkowo nieduży obszar obejmujący powiaty jędrzejowski, radomszczański i piotrkowski, a także wydzielone miasto Częstochowę 2. Wyjątek stanowił okres od początku sierpnia do pierwszych dni września, kiedy do okręgowego sztabu spływały jeszcze pojedyncze meldunki z powiatów buskiego, kieleckiego i koneckiego. Formalnie bowiem nadzorowi DOW GG podlegał wtedy wciąż jeszcze, tak jak w miesiącach poprzedzających nadejście Armii Czerwonej, cały obszar dystryktu radomskiego. Faktycznie jednak kontrolę, nie tylko nad jego wschodnią, ale i środkową częścią już w pierwszej dekadzie sierpnia przejęły frontowe struktury Wehrmachtu. Komendantura tyłowa 4 Armii Pancernej, w nowej sytuacji sąsiadującej z DOW/DOT GG od wschodu, objęła wspomniane już powiaty buski, kielecki i konecki. Z kolei komendantura tyłowa 9 Armii, sąsiadującej od północnego wschodu – powiat tomaszowski 3.

Na czerwono zaznaczono obszar podległy kontroli DOW/DOT GG. Na żółto – obszar podległy komendanturom tyłowym Korück 585 i Korück 532 (wrzesień–grudzień 1944 r.; oprac. własne)

O ile w kwestii osiągnięć w walkach z partyzantami dane we wspomnianych meldunkach niemieckich bywały nawet znacząco zawyżane, o tyle podawane w nich straty własne traktować należy jako co do zasady wiarygodne. Notowano je bowiem na użytek wewnętrzny, nie pełniły funkcji propagandowej, a ewentualny proceder ich fałszowania w warunkach regularnej armii byłby tyleż ryzykowny, co bezcelowy, skoro właśnie na podstawie zgłoszonych strat przydzielano zaopatrzenie czy dokonywano uzupełnień stanów. W realiach permanentnego niedoboru sił i środków wykazywanego przez struktury okupacyjne byłoby to zatem działanie na własną niekorzyść. Wobec tego, choć w meldunkach Wehrmachtu oczywiście zdarzały się braki i przeoczenia – pozwalają je stwierdzić choćby operujące liczbami wyższymi niż te wynikające z meldunków dziennych zbiorcze raporty miesięczne Wehrmachtu – tezę, jakoby Niemcy świadomie zaniżali własne straty w dokumentacji wewnętrznej, można uznać za bezpodstawną.

Drugim kluczowym typem źródeł, umożliwiającym zarazem zweryfikowanie meldunków wojskowych, okazały się policyjne zestawienia ataków na transporty i infrastrukturę kolejową. Załączano je do miesięcznych sprawozdań wyższego dowódcy SS i policji w Krakowie, omawiających stan bezpieczeństwa w poszczególnych dystryktach GG. Podobnie jak meldunki dzienne DOW/DOT GG, a także 9 Armii, zachowały się one niemal w komplecie. Brakuje tylko zestawienia z grudnia, ale aktywność dywersyjna wymierzona w transporty kolejowe, na co wskazuje dokumentacja Wehrmachtu, prawie zupełnie wtedy wygasła.

Warto w tym miejscu zastrzec, że straty osobowe i materialne nie były oczywiście jedynym kryterium skuteczności akcji zbrojnych podziemia. Istnieje wiele przykładów wystąpień, które nie pociągały za sobą ofiar w szeregach okupanta bądź pociągały nieliczne, a z perspektywy celów poszczególnych organizacji przynosiły wymierne korzyści. Mowa tu o niszczeniu dokumentacji, uwalnianiu więźniów czy zdobywaniu uzbrojenia. Niemniej właśnie straty osobowe pozostają najbardziej obiektywnym – bo stałym, konkretnym i systematycznie odnotowywanym, a dzięki temu także porównywalnym – miernikiem aktywności zbrojnej podziemia oraz jego szkodliwości dla sił okupacyjnych.

Niemal cała wykorzystana baza źródłowa – z wyjątkiem kilku wziętych pod uwagę meldunków policyjnych zachowanych w archiwach polskich i przytaczanych już w literaturze przedmiotu – dostępna jest w zdigitalizowanych zbiorach berlińskiego Bundesarchiv (zob. sygnatury BArch), waszyngtońskiego National Archives (zob. sygnatury NARA), a także na stronie projektu badawczego „German Docs in Russia”, realizowanego pod auspicjami Fundacji Maxa Webera (zob. sygnatury CAMO).

Niemieckie straty w poległych i zaginionych

W poddanych analizie meldunkach i raportach od początku sierpnia do końca grudnia 1944 r. w zachodniej i środkowej części dystryktu radomskiego GG Niemcy odnotowali łącznie z górą 450 różnego rodzaju wystąpień zbrojnych podziemia – począwszy od drobnych napadów, przez ataki na linie i transporty kolejowe, po wielogodzinne boje 4. Potwierdzili w nich stratę 793 zabitych i zaginionych: głównie żołnierzy Wehrmachtu, w tym wykorzystywanych na tyłach frontu formacji wschodnich, tzw. Ostlegionów, a ponadto funkcjonariuszy policji, żandarmerii czy straży granicznej. Warto zaznaczyć, że jest to minimalna liczba strat bezpowrotnych poniesionych na badanym terenie, znajdująca pokrycie w sprawozdawczości bieżącej.

Ta ostatnia niepozbawiona była jednak braków wynikających z panującego na zapleczu frontu chaosu i permanentnych zmian organizacyjnych. Porównanie zawartych w niej danych ze zbiorczymi raportami miesięcznymi DOW/DOT GG (te obejmowały też zachodnią część dystryktu krakowskiego, przez co nie sposób określić na ich podstawie sumy strat w interesującym nas dystrykcie radomskim), a także komendantur tyłowych 4 Armii Pancernej i 9 Armii, wskazuje na margines niedoszacowania rzędu około 30%. Dodając do tego śmiertelnie bądź trwale rannych – zapewne piątą część spośród 600 wszystkich rannych odnotowanych w meldunkach dziennych Wehrmachtu – z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że łącznie w walkach z partyzantami siły okupacyjne bezpowrotnie utraciły tam około 1,1 tys. ludzi.

Podstawę do dalszych rozważań stanowić będzie jednak liczba 793 poległych i zaginionych, mająca oparcie w sprawozdawczości bieżącej. Otóż przyjęcie takiego założenia, po porównaniu doniesień niemieckich z przekazami polskimi, umożliwiło przypisanie poszczególnych starć czy akcji konkretnym formacjom podziemia, a tym samym – oszacowanie ich udziału w stratach notowanych przez Niemców 5. Ci ostatni z reguły nie określali bowiem rodowodu politycznego oddziałów odpowiedzialnych za zgłoszone zdarzenia, z rzadka precyzując jedynie ich niepodległościowy lub komunistyczny charakter. Jaki obraz wyłania się z takiej analizy?

Nie jest zaskoczeniem, że za największy odsetek, sięgający aż 68% ogółu strat niemieckich poniesionych na analizowanym terenie, odpowiadała Armia Krajowa. Znaczna część spośród 540 żołnierzy i funkcjonariuszy okupanta utraconych tam bezpowrotnie w walce z oddziałami zbrojnymi Polskiego Państwa Podziemnego zginęła w sierpniu i wrześniu 1944 r. To wówczas doszło do większości dużych starć sił okupacyjnych z partyzanckimi zgrupowaniami AK zmobilizowanymi w ramach akcji „Burza”. Na przykład pod Diablą Górą Niemcy odnotowali 42 zabitych i zaginionych, a także 10 rannych (BArch, RH 53-23/65, k. 124); pod Antoniowem – 19 zabitych i 17 rannych (NARA, T313/R413, k. 398) 6; pod Radoszycami – 26 zabitych i zaginionych oraz 10 rannych (BArch, RH 53-23/65, k. 141; Borzobohaty 1988, s. 475–479); pod Szewcami – 75 zabitych i zaginionych, a także 12 rannych (CAMO, 500/12484/14, k. 34–36; NARA, T313/R414, k. 902); w lasach włoszczowskich – 36 zabitych i 4 rannych (BArch, RH 53-23/65, k. 166; ta druga wartość jest z pewnością dalece niepełna); z kolei w przysuskich – aż 88 zabitych i około 20 rannych (CAMO, 500/12472/626, k. 305; Wawrzyniak 1999, s. 145, 148).

Co ciekawe, zbiorcze straty akowskie poniesione w przywołanych starciach – jak wynika z wiarygodnych pod tym względem meldunków polskich, często odnotowujących nawet pseudonimy poszczególnych ofiar – okazały się ponad czterokrotnie niższe7. Dla podziemia znacznie dotkliwsze bowiem niż same konfrontacje zbrojne były aresztowania. Na przykład tylko w grudniu 1944 r. radomskie Gestapo odnotowało schwytanie ponad tysiąca Polaków podejrzanych o działalność konspiracyjną (Borodziej 1985, s. 151).

Ostatnie większe walki oddziały AK stoczyły z Niemcami na przełomie października i listopada 1944 r., ponownie w lasach włoszczowskich, a także koneckich. W pierwszym przypadku akowcy wyszli z konfrontacji obronną ręką, eliminując 32 okupantów i raniąc kolejnych 41 (BArch, RH 53-23/65, k. 204–205) kosztem 14 zabitych i 12 rannych po stronie własnej. W drugim – mimo początkowych sukcesów w rezultacie paniki, jaka z czasem ogarnęła leśne oddziały, zostali rozbici. Za prawdopodobną cenę rzędu około 35 poległych oraz zaginionych i 70 rannych po stronie niemieckiej (CAMO, 500/12472/626, k. 131; NARA, T313/R415, k. 434, 445) zginęło lub dostało się do niewoli około 200 akowców.

W sumie, jak na warunki działań partyzanckich – pod względem intensywności nieporównywalnych ze zmaganiami regularnych jednostek frontowych 8 – siły okupacyjne poniosły w walkach z oddziałami AK poważne straty. Na ogół odbiegały one jednak od liczb z nader optymistycznych meldunków własnych, zwłaszcza tych odwołujących się do enigmatycznych ustaleń wywiadu lub rzekomych informacji pozyskanych od okolicznej ludności. To zresztą zjawisko uniwersalne, dotyczące oddziałów partyzanckich wszystkich proweniencji. W odniesieniu do AK jaskrawym przypadkiem zwielokrotnienia liczby poległych przeciwników była walka stoczona w Dziebałtowie niedaleko Końskich, gdzie – według ogłoszonego tuż po niej akowskiego komunikatu – zginąć miała blisko setka Niemców. W rzeczywistości Wehrmacht odnotował tam 8 zabitych i 10 rannych (BArch, RH 53-23/65, k. 136).

Niemal 19% żołnierzy i funkcjonariuszy formacji okupacyjnych na badanym terenie poległo lub zaginęło w wyniku działań komunistycznej Armii Ludowej i współpracujących z jej oddziałami dywersyjnych grup sowieckich. Z dokumentów Wehrmachtu i Policji Bezpieczeństwa wynika, że choć komuniści napadali na Niemców z największą częstotliwością – odpowiadali bowiem za grubo ponad połowę zarejestrowanych wystąpień zbrojnych – w starciach z AL na badanym terenie okupant ponosił jednorazowo straty bezpowrotne znacznie niższe, na ogół nieprzekraczające kilku poległych i kilkunastu rannych. Na przykład w udanym ataku AL na sztab jednego z batalionów pułku ochronnego „Ostland” w miejscowości Występy zginęło 3, a rannych zostało 12 Niemców (BArch, RH 53-23/65, k. 124). Z kolei podczas obławy na komunistyczne oddziały w lasach kotfińskich poległo 6, rany odniosło zaś 18 niemieckich policjantów (BArch, RH 53-23/65, k. 162). Zbliżony był bilans walk AL w lasach suchedniowskich – przedstawianych niekiedy jako bitwa pod Świnią Górą – gdzie strona okupacyjna odnotowała 9 zabitych i 13 rannych, z czego 7 ciężko (NARA, T313/R414, k. 880, 915).

Zagadką w świetle dokumentów Wehrmachtu pozostaje natomiast tzw. bitwa pod Gruszką, w historiografii peerelowskiej przedstawiana wręcz jako największe starcie partyzanckie na Kielecczyźnie. Mimo że walczyć po stronie niemieckiej miały tam m.in. jednostki tyłowe 4 Armii Pancernej i 9 Armii, w ich meldunkach z końca września 1944 r. nie ma śladu takiego zdarzenia. Biorąc pod uwagę, że ogólnikowe informacje o zrzucie sowieckiego zaopatrzenia, a następnie licznych walkach w tym rejonie znalazły się w raportach Wydziału Obce Armie Wschód OKH (BArch, RH 2/1947, k. 120, 127; ibidem, RH 2/1948, k. 6), najbardziej prawdopodobna wydaje się wersja, że komuniści starli się pod Gruszką z obławą policyjną, która z niewiadomych względów – podobnie jak wspomniane zrzuty zaopatrzenia – nie została uwzględniona w sprawozdawczości wojskowych komendantur tyłowych 9. Jej rezultaty musiały jednak diametralnie odbiegać od propagandowej legendy, mówiącej o co najmniej 200 zabitych i rannych okupantach.

Znacznie bardziej prawdopodobne, że straty niemieckie pod Gruszką były zbliżone do tych poniesionych tydzień później w lasach siekierzyńskich, w całodziennej walce z częścią oddziałów AL ewakuowanych właśnie spod Gruszki. Jednostki okupacyjne straciły tam 7 poległych i 13 rannych (NARA, T313/R415, k. 216, 256) – trzykrotnie mniej, niż wynikało z meldunków aelowskich. Zwracając uwagę na wyolbrzymienia komunistycznej propagandy w odniesieniu do strat zadanych siłom niemieckim, należy jednak zaznaczyć, że priorytetem dla oddziałów AL było paraliżowanie szlaków komunikacyjnych. Na tym polu – o czym dalej – wykazały się one niemałą skutecznością.

Za nieco ponad 5% strat niemieckich poniesionych między sierpniem a grudniem 1944 r. w środkowej i zachodniej części dystryktu radomskiego odpowiadali partyzanci Batalionów Chłopskich. W przypadku formacji zbrojnej ruchu ludowego statystyka ta jest jednak myląca – jak już wspomniano, do końca sierpnia 1944 r. operujące na Kielecczyźnie oddziały BCh właściwie przestały funkcjonować samodzielnie, zasiliwszy zgrupowania AK bądź AL, w ramach których prowadziły dalsze działania. Bechowcy walczyli tym samym m.in. w największych akowskich bojach stoczonych w lasach włoszczowskich i przysuskich.

Na tej samej zasadzie w szeregach zbrojnych Polskiego Państwa Podziemnego już wcześniej – stąd wynika ich nieobecność w zestawieniu – znaleźli się żołnierze innych formacji partyjnych, jak choćby endeckiej Narodowej Organizacji Wojskowej (NOW) czy socjalistycznej Gwardii Ludowej PPS-WRN (GL WRN; niektóre oddziały tego nurtu zasiliły również partyzantkę komunistyczną). Wracając jednak do ludowców – ostatnimi odnotowanymi przez Niemców na badanym obszarze samodzielnymi sukcesami BCh oraz pokrewnej im Ludowej Straży Bezpieczeństwa (LSB, rodzaj formacji milicyjnej Stronnictwa Ludowego) były walki stoczone na początku sierpnia pod Strzelcami, w których zginęło 23 żołnierzy Wehrmachtu, oraz w miejscowości Słupia, gdzie poległ oficer i co najmniej kilku szeregowych (BArch, RH 53-23/65, k. 109).

Zaledwie nieco ponad 1% strat bezpowrotnych stwierdzonych przez siły okupacyjne między sierpniem a grudniem 1944 r. był rezultatem działań niepodporządkowanego AK odłamu Narodowych Sił Zbrojnych (część oddziałów NSZ wywodząca się z endeckiego nurtu organizacji wiosną i latem 1944 r. uznała zwierzchnictwo AK). Wynikało to z linii przyjętej przez narodowo-radykalne zaplecze polityczne NSZ, zakładającej unikanie starć z Niemcami i skoncentrowanie się na eliminacji podziemia komunistycznego 10. Właśnie tego typu aktywność – w walce z AL i sowieckimi dywersantami stosując także doraźne porozumienia z Wehrmachtem i Policją Bezpieczeństwa (Wójcik 2023) – przejawiała jedyna duża jednostka partyzancka tego nurtu, czyli Brygada Świętokrzyska.

Między nią a oddziałami okupacyjnymi doszło wprawdzie do nielicznych starć, z reguły miały one jednak charakter przypadkowy i wynikały z chaosu panującego na frontowym zapleczu. Dość wspomnieć, że największy samodzielny bój Brygady, nazywany bitwą pod Cacowem, w której według przekazów eneszetowskich miało zginąć od kilkudziesięciu do nawet 200 Niemców, zgodnie z meldunkiem DOT GG kosztował Wehrmacht dwóch poległych i jednego zaginionego (BArch, RH 53-23/65, k. 157). Z kolei Wydział Obce Armie Wschód OKH we własnych raportach z działalności „band” na zapleczu frontu zdarzenia takiego w ogóle nie dostrzegł. W świetle doniesień niemieckich niewątpliwie najbardziej udaną akcją NSZ była zasadzka na transport broni przeprowadzona pod Kurzelowem tuż po utworzeniu Brygady, kiedy zaplecze polityczne nie przyjęło jeszcze jasnych wytycznych. Zginęło podczas niej 3 członków SA (Sturmabtailung, paramilitarnej organizacji NSDAP), a kolejnych 2 odniosło rany. Eneszetowcy zdobyli ponadto 200 karabinów (ibidem).

W odniesieniu do 7% przypadków śmierci lub zaginięć żołnierzy i funkcjonariuszy niemieckich struktur okupacyjnych spowodowanych „bandyckimi napadami”, głównie tych poniesionych w drobnych starciach czy służących dozbrojeniu atakach na pojedynczych żołnierzy lub funkcjonariuszy, nie udało się ustalić sprawstwa. Zapewne część z nich została wykonana na własną rękę, przez co nie były zgłaszane przełożonym. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że stali za nimi przede wszystkim akowcy i komuniści – trudno jednak przesądzić proporcje.

Udział poszczególnych formacji w stratach osobowych zadanych siłom okupacyjnym między sierpniem a grudniem 1944 r. (oprac. własne)

Straty odnotowane przez Niemców między sierpniem a grudniem 1944 r. w zachodniej i centralnej części dystryktu radomskiego GG, choć sumarycznie blisko trzykrotnie niższe od szacunków wynikających z doniesień partyzanckich, były niebagatelne. W szczytowym momencie przewyższały rozmiarami te ponoszone przez Wehrmacht w poprzednich miesiącach na ziemiach białoruskich – silnie nasyconych sowiecką partyzantką i uznawanych przez Niemców za teren wręcz zrewoltowany 11. Zwłaszcza w sierpniu i wrześniu, w okresie największej intensywności działań partyzanckich, kiedy Niemcy ponieśli ponad 70% strat zameldowanych w całym analizowanym okresie, wzbudzały one zaniepokojenie władz okupacyjnych.

Te ostatnie – co wynika zarówno z raportów policyjnych, jak i Wehrmachtu – szczególnie obawiały się wówczas nawiązania współpracy między AK oraz AL, a w rezultacie skumulowania potencjałów obu formacji. W sprawozdaniu wyższego dowódcy SS i policji w GG z 10 sierpnia 1944 r. alarmowano: „sytuacja jest tak napięta, że w każdej chwili można się spodziewać zjednoczenia sił AK i AL, a tym samym wybuchu powstania powszechnego” (BArch, R 70-POLEN/76, k. 43). Wobec zasadniczych różnic natury ideowo-politycznej i wynikającej z nich odmienności celów obozów niepodległościowego i prosowieckiego do porozumienia takiego nigdy nie doszło, a w październiku sytuacja na newralgicznym terenie, stanowiącym zaplecze frontu, zaczęła się uspokajać.

Działalność dywersyjna na szlakach kolejowych

Poza stratami osobowymi istotnym problemem władz okupacyjnych było zabezpieczenie kolejowych szlaków komunikacyjnych, pozwalających zaopatrywać jednostki Wehrmachtu stacjonujące w pasie frontowym nad Wisłą. Miało to szczególne znaczenie w sierpniu 1944 r., gdy Niemcy bezskutecznie usiłowali zlikwidować przyczółek uchwycony przez jednostki Armii Czerwonej na wysokości Sandomierza. Utrzymanie go otwierało bowiem wojskom sowieckim dogodną możliwość dalszego nacierania na Małopolskę i Śląsk. Nie bez przyczyny właśnie podczas sierpniowych walk niemiecko-sowieckich, a także we wrześniu intensywność dywersji kolejowej na obszarze dystryktu radomskiego GG była największa. Co jednak charakterystyczne, w analizowanym okresie stały za nią niemal wyłącznie oddziały komunistycznej AL i współpracujące z nimi sowieckie grupy dywersyjne. Dlaczego?

Wcześniej tego typu akcje wykonywały także operujące na Kielecczyźnie oddziały innych formacji. Wyjątek stanowiły NSZ, które z zasady odrzucały podobną aktywność jako sprzyjającą Armii Czerwonej. Dowództwo AK, postawione przed analogicznym dylematem zwłaszcza po zerwaniu przez ZSRR stosunków dyplomatycznych z rządem polskim, zaleciło wprawdzie ograniczenie ataków do transportów zmierzających na zachód (głównie urlopowych), niemniej regułę tę stosowano niekonsekwentnie. Jeszcze wczesnym latem 1944 r. lokalne oddziały AK wykoleiły na terenie dystryktu radomskiego GG kilka niemieckich transportów. Jednak w sierpniu, wobec wrogiej postawy wojsk sowieckich w stosunku do struktur Polskiego Państwa Podziemnego na terenach już wyzwolonych od Niemców, a także braku z ich strony oczekiwanej pomocy dla powstania warszawskiego, zaniechały tego typu działań.

Mimo to dywersja kolejowa w ostatnich miesiącach okupacji przybrała rozmiary wcześniej na obszarze dystryktu radomskiego GG nienotowane. Niemcy stwierdzili wówczas ponad 200 przypadków takich wystąpień, z czego 124 stanowiły bezpośrednie ataki na transporty. Blisko połowa z nich, aż 57 akcji, zakończyła się wykolejeniem lub spaleniem przynajmniej części składu. Za co najmniej setkę, 82% ogólnej liczby tego typu uderzeń, odpowiadały oddziały AL i współpracujący z nią dywersanci sowieccy. Co najmniej, ponieważ biorąc pod uwagę, że tylko dwie podobne akcje – według doniesień własnych – w omawianym okresie zorganizowała AK, a zaledwie jedną BCh, prawdopodobnie pozostałe wystąpienia, o których brak wzmianek w polskich publikacjach, również przeprowadzili komuniści. Ponadto w tym samym czasie na obszarze podległym kontroli DOW/DOT GG, aelowskie i sowieckie patrole minerskie wysadziły 5 mostów kolejowych.

Policja i Wehrmacht w lakonicznych meldunkach na ogół nie precyzowały ani skali strat materialnych poniesionych podczas takich ataków, ani rodzaju zniszczonego w ich rezultacie ładunku. Ograniczały się do wskazania typu transportu, liczby wykolejonych lub uszkodzonych wagonów i ewentualnych ofiar osobowych, które jednak – wbrew wielu partyzanckim relacjom – były tam raczej rzadkie 12. Sztabowcy Wehrmachtu przywiązywali ponadto dużą wagę do kluczowej z ich perspektywy długości przerw w ruchu spowodowanych poszczególnymi atakami.

Na podstawie niemieckich doniesień można wnioskować, że do bardziej udanych akcji tego typu w analizowanym czasie należały wykolejenia składów towarowych: 18 sierpnia pod Włoszczową, na linii Częstochowa–Kielce – uszkodzono lokomotywę i 6 wagonów, zginęło 2, a rannych zostało 3 żołnierzy Wehrmachtu (BArch, RH 53-23/65, k. 124); 9 września pod miejscowością Węgle, na linii Kielce–Skarżysko-Kamienna – zniszczono lokomotywę i 10 wagonów, poległo 4 żołnierzy Wehrmachtu, a 11 zostało ciężko rannych (ibidem, k. 147) 13; czy też 20 września pod Koniecpolem, ponownie na linii Częstochowa–Kielce – z torów wypadły lokomotywa i 4 wagony, zginęło 6 niemieckich policjantów, a kolejnych 6 odniosło ciężkie rany (BArch, R 70-POLEN/76, k. 109).

Pod względem materialnym szczególnie dotkliwe dla Niemców były z kolei dwa udane ataki na pociągi amunicyjne Wehrmachtu, przeprowadzone w pobliżu stacji przeładunkowej Kielce Herbskie. W wyniku pierwszego, dokonanego 9 sierpnia, zniszczeniu uległo aż 13 wagonów z amunicją (BArch, R 70-POLEN/76, k. 89). Podczas drugiego, trzy dni później, wysadzono ich 6 (BArch, RH 53-23/65, k. 147). Z meldunków Wehrmachtu wynika, że w badanym okresie skuteczne wykolejenia blokowały ruch na danej linii – tym samym wstrzymując transporty z zaopatrzeniem dla jednostek frontowych – minimum na kilka, a maksymalnie na 30 godzin.

Z faktu, że dywersja kolejowa stała się domeną komunistów, zdawali sobie sprawę sami Niemcy. W raporcie wyższego dowódcy SS i policji podsumowującym sytuację w dystrykcie radomskim we wrześniu 1944 r. stwierdzano: „Na terenach położonych blisko frontu aktywność band była niewielka ze względu na duże nasycenie wojskiem. W pozostałych rejonach dystryktu widoczne były ataki na linie kolejowe i inne akty sabotażu dokonywane przez bandy komunistyczne, a także rabunki zaopatrzenia i różnego rodzaju napady, przeprowadzane również przez inne bandy”. Dalej zwracano uwagę, że ze względu na obecność dużych zgrupowań AK niektóre tereny zachodniej części dystryktu były okresowo właściwie opanowane przez podziemie. I konkludowano: „Seria operacji przeciw bandom pod koniec września spowodowała ich przemieszczanie się. Ostateczny rezultat nie jest jeszcze możliwy do określenia” (BArch, R 70-POLEN/76, k. 98–99).

Wspomniane akcje przeciwpartyzanckie, przeprowadzone siłami tyłowych jednostek Wehrmachtu i formacji policyjnych, rzeczywiście przyniosły skutek. Ich efekt pogłębiła stagnacja na froncie, a w przypadku oddziałów AK – także wyraźne załamanie nastrojów w związku z klęską powstania warszawskiego. Ograniczenie aktywności zbrojnej podziemia było zauważalne również w odniesieniu do zjawiska dywersji kolejowej. W październiku liczba odnotowanych ataków na transporty spadła niemal o połowę – z 46 we wrześniu do 26 – by w listopadzie, a zwłaszcza grudniu niemal wygasnąć. Dowództwo Obszaru Tyłowego GG odnotowało wówczas wprawdzie nasilenie działań dywersyjnych, ale ogniskowały się one już w sąsiednim dystrykcie krakowskim, gdzie zaktywizowały się zwłaszcza przerzucone na zaplecze frontu grupy sowieckie. Jesienią 1944 r. ryzyko rozlania się działań powstańczych na tereny Polski centralnej, poważnie brane pod uwagę jeszcze latem 14, Niemcy uznali za zażegnane. Ich szczególne obawy już z końcem sierpnia zaczęła budzić ewentualna koordynacja działań dywersyjnych w Małopolsce z powstaniem trwającym na Słowacji.

Udział poszczególnych formacji w atakach na transporty kolejowe między sierpniem a grudniem 1944 r. (oprac. własne)

W historiografii peerelowskiej wysiłek zbrojny partyzantki komunistycznej niewątpliwie został wyolbrzymiony. Należy też odnotować ponadprzeciętny poziom demoralizacji w oddziałach prosowieckiego nurtu podziemia. Jednak w świetle niemieckich meldunków, wbrew twierdzeniom spopularyzowanym już po roku 1989 (zob. np. Tajne oblicze GL-AL 1997; Gontarczyk 2006; Żebrowski 2012), dywersyjna aktywność AL i współpracujących z nią grup sowieckich stanowiła dla władz okupacyjnych poważny problem. Zwłaszcza w kontekście transportu kolejowego, w apogeum skutecznie destabilizowała bowiem szlaki komunikacyjne na newralgicznym obszarze zaplecza frontowego. Wysoka intensywność tego typu działań została osiągnięta mimo stosunkowo niewielkich sił – przez oddziały komunistyczne na Kielecczyźnie przewinęło się łącznie około 1,5 tys. ludzi. Była to liczba porównywalna z lokalnymi szeregami BCh czy NSZ, ale już sześciokrotnie mniejsza niż w przypadku zmobilizowanych na tym terenie sił AK.

„Sytuacja na odcinku band”. Podsumowanie

Z górą 450 różnego rodzaju wystąpień zbrojnych kosztowało siły okupacyjne 793, a uwzględniając niedoszacowania typowe dla sprawozdawczości bieżącej Wehrmachtu – prawdopodobnie około 1,1 tys. utraconych bezpowrotnie żołnierzy i funkcjonariuszy. Wśród nich dokonano powyżej 200 aktów dywersji przeciw infrastrukturze i transportom kolejowym, z których 57 zakończyło się wykolejeniem lub zniszczeniem przynajmniej części atakowanego składu.

Warto raz jeszcze podkreślić, że statystyki te odnoszą się do zachodniej oraz środkowej części dystryktu radomskiego GG i nie uwzględniają wystąpień partyzanckich we wschodnich powiatach radomskim, starachowickim, a także opatowskim. Nie zostały tu więc wliczone choćby sierpniowe walki AK i BCh w okolicach przyczółka baranowsko-sandomierskiego i październikowe starcie pod Iłżą, gdzie akowcy bili się z obławą zorganizowaną w ramach antypartyzanckiej operacji „Wotan” przez frontowe jednostki 4 Armii Pancernej. Wiedząc, że to ostatnie, a zarazem największe starcie pod względem sił zaangażowanych po obu stronach, kosztowało Niemców 19 poległych i 16 rannych (NARA, T313/R415, k. 178), można przyjąć, że w skali całego dystryktu niemieckie straty bezpowrotne poniesione za sprawą zbrojnych wystąpień podziemia między sierpniem a grudniem 1944 r. sięgnęły łącznie około 1,2 tys. poległych i zaginionych 15.

Stanowiło to ponad 10% ogółu strat bezpowrotnych odnotowanych przez Niemców na terenie GG przez cały okres okupacji. Zsumowanie zestawień wojskowych – DOW/DOT GG, 4 Armii Pancernej i 9 Armii – a także policyjnych (zob. Majewski, Vajskebr 2016), uzupełnione danymi dotyczącymi powstania warszawskiego oraz szacunkami rezultatów ataków partyzanckich w strefie działań frontowych, pozwala bowiem ocenić straty całościowe sił okupacyjnych na około 11 tys. zabitych i zaginionych, a także z górą 18 tys. rannych 16.

Wracając jednak do sytuacji w dystrykcie radomskim – szacowane zbiorczo analogiczne straty partyzanckie odniesione w walce były niższe mniej więcej o połowę 17. Po stronie polskiej należy jednak uwzględnić także znacznie liczniejsze ofiary aresztowań, a także niemieckich akcji represyjnych wobec ludności cywilnej. W dystrykcie radomskim od sierpnia do grudnia 1944 r. w wyniku samych tylko pacyfikacji wsi – częściowo odwetowych, związanych z działalnością partyzantki, częściowo będących następstwem donosu czy dokonanych w ramach oczyszczania zaplecza frontowego – zginęło około 400 osób, z czego ponad 70% w jego zachodniej i środkowej części (Fajkowski, Religa 1981; Domański, Jankowski 2011). Łącznie straty ludności cywilnej na tym terenie można według szacunków Wehrmachtuocenić na nieco poniżej tysiąca osób zamordowanych oraz około 2 tys. aresztowanych (Gmitruk, Matusak, s. 1254). Choć leśne oddziały niejednokrotnie przychodziły z pomocą mieszkańcom pacyfikowanych wsi, niewątpliwie częstotliwość zbrodni niemieckich była tam większa niż w regionach, gdzie ruch partyzancki był słabszy.

Wobec zatrzymania przez Niemców ofensywy Armii Czerwonej – wbrew utartemu poglądowi dla tej ostatniej bardzo dotkliwego 18 – zbrojna aktywizacja podziemia w dystrykcie radomskim GG nie wpłynęła w większym stopniu na działania frontowe. Niemniej siły AK, BCh i AL – w przypadku akowców i bechowców za sprawą bezpośredniego wsparcia bojowego oddziałów sowieckich (mowa o nieuwzględnionych w tekście sierpniowych walkach w południowo-wschodniej części dystryktu), a w przypadku AL głównie przez działania dywersyjne na szlakach zaopatrzeniowych – realnie wspomogły wojska sowieckie w zajęciu i utrzymaniu przyczółka baranowsko-sandomierskiego. W obliczu permanentnego niedoboru sił niemałym wyzwaniem dla strony niemieckiej było też samo utrzymywanie na tyłach frontu kilku tysięcy żołnierzy odpowiedzialnych za zwalczanie podziemia. O skali niemieckich problemów z lata i wczesnej jesieni 1944 r. świadczyć może rozporządzenie generalnego gubernatora Hansa Franka z 29 września powołujące do służby w formacjach policyjnych lub zbrojnych strażach porządkowych wszystkich niewłączonych dotąd w struktury okupacyjne reichs- i volksdeutschów od 16. do 60. roku życia (AAN, 58/1192/0/-/348, k. 4).

Zbrojna aktywność podziemia na okupowanych ziemiach polskich – wyłączając powstańcze walki w Warszawie – większą intensywność osiągnęła wcześniej tylko na Lubelszczyźnie. To tam w połowie czerwca 1944 r. doszło do największej w skali GG kilkudniowej bitwy partyzanckiej w lasach janowskich. W ramach operacji „Sturmwind I” w starciu z liczącym blisko 3 tys. ludzi zgrupowaniem sowiecko-aelowskim, wspieranym przez drobniejsze – nieprzekraczające 10% ogółu sił – oddziały AK, BCh i NOW, Niemcy stracili ponad 200 poległych i zaginionych, a także co najmniej 264 rannych (BArch, RH 53-23/62, k. 205). Oddziały partyzanckie z kolei – blisko 150 zabitych i zaginionych oraz około setki rannych. Była to jednak skala jak na warunki polskie wyjątkowa, zbliżona raczej do partyzanckich bitew w okupowanej Jugosławii.

Nie ulega wątpliwości, że z perspektywy niemieckiej najgroźniejszymi formacjami operującymi w drugiej połowie 1944 r. w dystrykcie radomskim GG były Armia Krajowa, stanowiąca zbrojne ramię Polskiego Państwa Podziemnego, i komunistyczna Armia Ludowa. Pierwsza z nich odpowiadała za ponad 2/3 niemieckich strat osobowych spowodowanych przez podziemie. Druga, zasilana sowieckimi grupami dywersyjnymi – za poważne problemy komunikacyjno-zaopatrzeniowe w bliskim zapleczu frontu. Niemcy zdawali sobie jednocześnie sprawę z postępującego w tym czasie zaniku autonomii organizacyjnej Batalionów Chłopskich. Z kolei Narodowych Sił Zbrojnych, których militarny wysiłek antyniemiecki był symboliczny, w zasadzie nie postrzegali w kategoriach zagrożenia, za korzystne dla siebie poczytując ich zaangażowanie antykomunistyczne.

Zasadniczo odmienne strategie funkcjonowania obu najaktywniejszych nurtów podziemia determinowały okoliczności polityczne. W przypadku niepodległościowej AK większe siły partyzanckie – sam sformowany tam Kielecki Korpus AK, wsparty jednostkami z okręgu łódzkiego, w szczytowym momencie sięgał 6 tys. żołnierzy – zostały zmobilizowane z myślą o realizacji akcji „Burza” i pomocy powstaniu warszawskiemu. Zatrzymanie przez Niemców na linii Wisły sowieckiej ofensywy, fiasko podjętego w połowie sierpnia marszu na Warszawę, wreszcie odstąpienie – podobnie jak w przypadku odsieczy dla stolicy, ze względu na chłodną ocenę własnych sił i możliwości – od sugerowanej przez Komendę Główną AK próby opanowania któregoś z większych miast regionu, Kielc bądź Radomia (AK 1939–1945 2014, s. 322), sprawiły, że we wrześniu i w październiku zmobilizowane oddziały utrzymywały się właściwie bez wyraźnego celu militarnego, choćby w wymiarze taktycznym.

Ze względu na impas polityczny, w jakim znalazła się orientacja niepodległościowa, i związany z nim brak jasnych wytycznych z Londynu zgrupowania akowskie de facto manifestowały istnienie podziemnej armii, wiernej legalnym władzom Rzeczypospolitej i wbrew sowieckiej propagandzie bynajmniej nieuchylającej się od walki z Niemcami. Warto przy tym podkreślić wyraźnie korzystny dla AK – zjawisko tak odmienne od mających zupełnie inną specyfikę walk miejskich w Warszawie – bilans większości starć stoczonych na badanym terenie. Nawet przyjmując, że za działania przeciwpartyzanckie po stronie niemieckiej odpowiadały na ogół jednostki tyłowe, o ograniczonej wartości bojowej, dowodzi on sprawności oddziałów AK i dobrego dowodzenia. Zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę, że stanowiły one rodzaj pospolitego ruszenia, którego większość żołnierzy weszła do walki dopiero latem 1944 r., nie mając realnego doświadczenia bojowego. Na przełomie października i listopada wobec wyraźnego umocnienia się sił niemieckich i pogorszenia warunków pogodowych ostatnie większe jednostki partyzanckie AK zostały zdemobilizowane.

Inaczej kształtowała się sytuacja oddziałów komunistycznych. Te, w przeciwieństwie do akowskich, latem 1944 r. mogły skoncentrować swoje działania na klarownym i logicznym z własnego punktu widzenia celu – destabilizowaniu frontowego zaplecza Wehrmachtu atakami na szlaki komunikacyjne, a tym samym odciążaniu jednostek Armii Czerwonej obsadzających niedaleki przyczółek baranowsko-sandomierski. Działania nękające tego typu można było realizować niewielkimi siłami, adekwatnymi do ograniczonych zasobów AL. Przyjęta taktyka, zakładająca raczej wymykanie się obławom aniżeli konfrontowanie z nimi, wpływała na stosunkowo niewielkie straty personalne strony niemieckiej poniesione na badanym terenie z rąk komunistów. Zarazem jednak istotnie zwiększała mobilność partyzanckich patroli, co z perspektywy efektywności dywersji kolejowej miało zasadnicze znaczenie. Zwłaszcza w sierpniu i wrześniu 1944 r. Niemcy byli wyraźnie zaniepokojeni skalą tego typu działań. Jesienią wobec ustabilizowania się linii frontu, a także natężenia operacji przeciwpartyzanckich na jego zapleczu część sił AL operujących dotąd w zachodnich i środkowych powiatach dystryktu radomskiego GG przebiła się lub przeniknęła na wschodnią stronę Wisły. Większość oddziałów pozostałych na miejscu została z czasem częściowo lub całkowicie rozformowana.

* * *

Pozostaje pytanie, w jakiej mierze zarysowany wyżej obraz aktywności zbrojnej poszczególnych nurtów podziemia traktować można jako reprezentatywny dla ogółu ich wysiłku dywersyjno-partyzanckiego pod okupacja niemiecką.

Z dużą dozą pewności, nawet nie uwzględniając powstania warszawskiego, można za taką uznać przewagę – choć zapewne nie tak wyraźną jak na analizowanym terenie – Armii Krajowej w kwestii strat osobowych zadanych Niemcom. Należy przy tym pamiętać, że oficjalna organizacja zbrojna Polskiego Państwa Podziemnego, dysponująca mandatem legalnych władz i wspierana przez nie finansowo, kadrowo oraz sprzętowo, górowała nad pozostałymi strukturami właściwie pod każdym względem – od liczebności, przez poziom uzbrojenia, po nasycenie kadrą oficerską. Gdyby jednak brać pod uwagę analogiczne meldunki niemieckie z lat 1942–1943 czy pierwszej połowy 1944 r. (wcześniej ruch partyzancki na okupowanych ziemiach polskich miał charakter marginalny), na pewno wzrósłby udział Batalionów Chłopskich, aktywnych zwłaszcza na Lubelszczyźnie. W ujęciu procentowym zmniejszyłaby się również, choć zapewne utrzymała, dominacja partyzantki komunistycznej w odniesieniu do zjawiska dywersji kolejowej. Za reprezentatywne uznać natomiast można szacunki dotyczące Narodowych Sił Zbrojnych, których militarna aktywność antyniemiecka – osobne zagadnienie stanowiły działania propagandowe, a do czasu także wywiadowcze – znacząco odbiegała od pozostałych organizacji uwzględnionych w tekście.

Korekta językowa Beata Bińko

Ilustracja i oprawa graficzna wykresów: Magdalena Karpińska

BIBLIOGRAFIA

Materiały archiwalne

Archiwum Akt Nowych w Warszawie (AAN)

2/1335/0/23/187, Meldunki wywiadowcze IV Armii Pancernej, dotyczące ruchu partyzanckiego na terenie Kielecczyzny

58/1192/0, Zbiór afiszów, plakatów i druków ulotnych z lat 1939–1945

Bundesarchiv Berlin-Lichterfelde (BArch)

RH 2/1947-1948, Lageberichte Ost (Ostfront mit Finnland und Nordnorwegen, ab Bd 42 auch Südosten-Ostfront)

RH 53-23/44, Anlagen zum Kriegstagebuch

RH 53-23/65, Tagesmeldungen

RH 53-23/66, Lageberichte zur Bandenlage

R 70-POLEN/76, Der Höhere SS- und Polizeiführer Ost

R 70-POLEN/561, Bandenbekämpfung

R 70-POLEN/417, Bandenbekämpfung – Unternehmen „Waldkater” am 26. Sept. 1944

Centralne Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej (CAMO; materiały udostępnione w ramach projektu „German Docs in Russia”)

500/12472/623, Unterlagen der Ic-Abteilung des AOK 9: Berichte des Ic/AO Abw. III an die Heeresgruppe Mitte zur Bekämpfung von Partisanen und deren Tätigkeit im rückwärtigen Armeegebiet, Akte enthält auch Berichte zum Warschauer Aufstand

500/12472/626, Tägliche Meldungen des Ic/AO Abw. III des AOK 9 an die Heeresgruppe Mitte sowie die Heeresgruppe A zur Bekämpfung von Partisanen und deren Tätigkeit im rückwärtigen Armeegebiet u.a.

500/12484/14, Unterlagen der Ia-Abteilung der Heeres-Baupionierbrigade 11: KTB Nr. 11 der Heeres-Baupionierbrigade 11 beim PzAOK 4, 1.7.–31.12.1944, samt Anlagen

National Archives and Record Administration (NARA)

T313/R412, Panzer Armeeoberkommando 4. I a, Anlagebände C. 1–2 z. KTB, Operationsakten I

T313/R413-415, Panzer Armeeoberkommando 4. I a, Anlagenband C. 3 z. KTB, Tagesmeldungen

T313/R415, Panzer Armeeoberkommando 4. I a, Anlagenband z. KTB, Lagekarten

Wydawnictwa źródłowe

Armia Krajowa 1939–1945. Wybór dokumentów (2014), oprac. A. Chmielarz, G. Jasiński, A.K. Kunert. Warszawa.

Tajne oblicze GL-AL, PPR. Dokumenty (1997), t. 2, oprac. M.J. Chodakiewicz, P. Gontarczyk, L. Żebrowski, Warszawa.

Walka zbrojna i działalność polskiego ruchu oporu w świetle dokumentów niemieckich 1939–1945 (2018), oprac. J. Gmitruk, P. Matusak, Warszawa.

Opracowania

Borodziej W. (1985), Terror i polityka. Policja niemiecka a polski ruch oporu w GG 1939–1944, Warszawa.

Borzobohaty W. (1988), „Jodła”. Okręg Radomsko-Kielecki AK 1939–1945, Warszawa.

Chodakiewicz M.J. (1994), Narodowe Siły Zbrojne. „Ząb” przeciw dwu wrogom, Warszawa.

Domański T., Jankowski A. (2011), Represje niemieckie na wsi kieleckiej 1939–1945, Kielce.

Fajkowski J., Religa J. (1981), Zbrodnie hitlerowskie na wsi polskiej 1939–1945, Warszawa.

Gmitruk J., Matusak P., Nowak J. (1983), Kalendarium działalności bojowej Batalionów Chłopskich 1940–1945, Warszawa.

Gontarczyk P. (2006), Polska Partia Robotnicza. Droga do władzy 1941–1944, Warszawa.

Hillebrandt B. (1988), Kielecczyzna [w:] Polski czyn zbrojny w II wojnie światowej. Ruch oporu 1939–1945, red. K. Sobczak, Warszawa.

Hillebrandt B. (1969), W suchedniowskich i radoszyckich lasach, Warszawa.

Jaxa-Maderski J. (2014), Na dwa fronty. Brygada Świętokrzyska NSZ Przeciwko Niemcom, Sowietom i komunistom, Warszawa.

Jedynak M. (2015), 4 Pułk Piechoty Legionów Armii Krajowej [w:] 4 Pułk Piechoty Legionów Polskich – historia i pamięć. W 100 rocznice powstania, Kielce.

Majewski P., Vajskebr J. (2016), Sytuacja w Generalnym Gubernatorstwie w świetle niemieckich statystyk policyjnych. Próba analizy ilościowej, „Przegląd Historyczny”, nr 4.

Muszyński W.J. (2008), Działania Brygady Świętokrzyskiej na Kielecczyźnie, „Dodatek specjalny IPN do Niezależnej Gazety Polskiej”.

Nazarewicz R. (1973), Ziemia Radomszczańska w walce 1939–1945, Warszawa.

Nieczuja-Ostrowski B. (1991), Rzeczpospolita Partyzancka, Warszawa.

Rell J. (1994), Okręg Radom Kielce [w:] Operacja „Burza” i powstanie warszawskie 1944, red. K. Komorowski, Warszawa.

Sowa A.L. (2016), Kto wydał wyrok na miasto? Plany operacyjne ZWZ-AK (1940–1944) i sposoby ich realizacji, Kraków.

Stańczyk H. (2001), Walka o przyczółek sandomierski latem 1944 r., „Piotrkowskie Zeszyty Historyczne” nr 3.

Wawrzyniak E. (1999), 25 pułk piechoty AK Ziemi Piotrkowsko-Opoczyńskiej, Warszawa.

Wieczorek M. (1984), Armia Ludowa 1944–1945, Warszawa.

Publikacje internetowe (dostęp 24 stycznia 2024 r.)

Bączyk N. (2022), Ilu Niemców faktycznie zginęło w powstaniu warszawskim?, https://www.youtube.com/watch?v=QNRUGb94OZQ

Huber M. (2011), Cmentarz żołnierzy niemieckich w Końskich 1939–1945, www.konskie.org.pl/2014/09/21/cmentarz-zolnierzy-niemieckich-w-konskich-1939-45

Kwitek M. (2022), Rocznica tragicznych wydarzeń z 2 lutego 1944 r., www.leliwa.pl/zawichost-podgorze-rocznica-tragicznych-wydarzen-z-2-lutego-1944-r/

Wójcik B. (2023), Kreacje i rzeczywistość. Działalność Brygady Świętokrzyskiej NSZ na terenie Generalnego Gubernatorstwa w świetle dokumentów niemieckich, www.historiabezkitu.pl/strefa-nauki/kreacje-i-rzeczywistosc-dzialalnosc-brygady-swietokrzyskiej-nsz-na-terenie-generalnego-gubernatorstwa-w-swietle-dokumentow-niemieckich-bartosz-wojcik/

Wójcik B. (2022), Tajemnice podziemia. Narodowców wojna w rodzinie, www.tygodnik.interia.pl/news-tajemnice-podziemia-narodowcow-wojna-w-rodzinie,nId,6275451

Żebrowski L. (2012), Armia Ludowa – Gwardia Ludowa: bohaterowie czy zdrajcy?, www.wpolityce.pl/polityka/134320-leszek-zeborowski-gwardia-ludowa-armia-ludowa-bohaterowie-czy-zdrajcy

  1. Meldunki DOW/DOT GG w polskiej wersji językowej są dostępne w publikacji Walka zbrojna i działalność polskiego ruchu oporu w świetle dokumentów niemieckich (Gmitruk, Matusak 2018). To cenne wydawnictwo nie jest jednak wolne od mankamentów – zarówno redakcyjnych, wynikających choćby z niedokładnego przytaczania źródeł czy braku niezbędnych aneksów, jak i merytorycznych, polegających m.in. na błędnym wiązaniu poszczególnych formacji z konkretnymi zdarzeniami.
  2. Ponadto w gestii DOW/DOT GG leżały także zachodnie powiaty sąsiedniego dystryktu krakowskiego: miechowski, nowosądecki, nowotarski, krakowski, a także wydzielone miasto Kraków, stanowiące zarazem stolicę Generalnego Gubernatorstwa.
  3. Obu wspomnianym komendanturom podlegały ponadto powiaty wschodnie dystryktu radomskiego, przylegające do Wisły: opatowski, starachowicki i radomski. Jako tereny frontowe nie stanowią one jednak przedmiotu niniejszego tekstu.
  4. Mowa tu o przypadkach bezpośredniej konfrontacji zbrojnej ze strukturami Wehrmachtu lub innych formacji niemieckich. W tym okresie w wojskowych meldunkach dziennych co do zasady nie odnotowywano mniej istotnych z tej perspektywy, a zarazem najliczniejszych przejawów aktywności podziemia, takich jak akcje zaopatrzeniowe – napady na spółdzielnie, mleczarnie, gorzelnie, młyny i inne zakłady, z których funkcjonowania zysk czerpała okupacyjna administracja, a także na prywatne gospodarstwa czy różnego rodzaju wystąpienia przeciw Polakom kolaborującym z władzami niemieckimi. Zbiorcze statystyki, uwzględniające też aktywność pospolitych band rabunkowych, Niemcy umieszczali w sprawozdaniach miesięcznych (BArch, RH 53-23/66). Łączna liczba napadów odnotowanych w nich między sierpniem a grudniem 1944 r. na terenie zachodnich i środkowych powiatów dystryktu radomskiego GG wynosiła blisko 3 tys.
  5. Za punkt odniesienia posłużyły tu głównie następujące publikacje: „Jodła”. Okręg Radomsko-Kielecki ZWZ-AK 1939–1945 (Borzobohaty 1988), Operacja „Burza” i powstanie warszawskie 1944 (Komorowski 1994), Kalendarium działalności bojowej BCh 1940–1945 (Gmitruk, Matusak, Nowak 1983), Armia Ludowa 1944–1945 (Wieczorek 1984), Ziemia Radomszczańska w walce (Nazarewicz 1973), Na dwa fronty. Brygada Świętokrzyska NSZ przeciwko Niemcom, Sowietom i komunistom (Jaxa-Maderski 2014), Narodowe Siły Zbrojne. „Ząb” przeciw dwu wrogom (Chodakiewicz 1994), a także wspomniana już edycja dokumentów Walka zbrojna i działalność polskiego ruchu oporu w świetle dokumentów niemieckich 1939–1945 (Gmitruk, Matusak).
  6. W kontekście tego starcia w literaturze polskiej funkcjonuje odwołanie do enigmatycznego niemieckiego komunikatu radiowego, rzekomo przechwyconego przez AK i mówiącego o aż 74 poległych okupantach (zob. np. Borzobohaty 1988, s. 327; Jedynak 2015, s. 176). Jego treści nikt jednak nie przywołał. Natomiast w meldunku 4 Armii Pancernej z 23 VIII 1944 r. pod Antoniowem („na drodze między Hutą i Niekłaniem”) odnotowano 19 poległych i 17 rannych. Niewykluczone – choć nie sposób tego przesądzić – że w meldunku Wehrmachtu nie ujęto 8 zabitych tam żołnierzy Waffen SS, którzy zostali pochowani w niedalekich Końskich (Huber 2011). Strona polska miała 8 poległych i 9 rannych. Mimo znacznie mniejszej rzeczywistej skali niemieckich strat jak na warunki walk partyzanckich ich rozmiar i tak był niebagatelny. Zwrócili na to uwagę sztabowcy Wydziału Obce Armie Wschód OKH w raporcie dziennym z 24 VIII 1944 r. poświęconym sytuacji na zapleczu frontu wschodniego (BArch, RH 2/1946, k. 176).
  7. Zjawisko to nie wynikało bynajmniej z meldunków niemieckich. Warto zaznaczyć, że także one w celu poprawienia statystyk często zawyżały straty strony przeciwnej, niekiedy wręcz je kreując. Przykładem może być starcie z oddziałem AK pod Widawką w powiecie radomszczańskim, do którego doszło 29 X 1944 r. W sporządzonym po walce raporcie akowcy odnotowali 13 rannych, z których jeden wkrótce zmarł (Borzobohaty 1988, s. 510). Tymczasem w meldunku niemieckim, nadesłanym z pięciodniowym opóźnieniem, stwierdzono: „24.10 na północny zachód od Widawki (12 km na północny wschód od Radomska) podczas wymiany ognia sił policyjnych z liczniejszą bandą 25 bandytów zostało zastrzelonych [sic!], a wielu odniosło rany. Straty własne: 1 żandarm i 2 funkcjonariuszy SD poległo; 1 żandarm i 2 funkcjonariuszy SD zostało rannych” (BArch, RH 53-25/65, k. 197). Stosowaną niekiedy praktykę – źródła polskie nie wskazują, by tak było w przywołanym przypadku – stanowiło ponadto włączanie do rzekomych strat partyzanckich okolicznych ofiar cywilnych.
  8. Na przykład tylko w sierpniu w walkach z jednostkami Armii Czerwonej obsadzającymi przyczółek baranowsko-sandomierski XXXXII Korpus Armijny Wehrmachtu (zapis oryg.), stanowiący część stacjonującej na Kielecczyźnie 4 Armii Pancernej, odnotował utratę 10 244 ludzi (Stańczyk 2001, s. 181).
  9. Na to, że konfrontacja zbrojna pod Gruszką nie została zupełnie wykreowana przez komunistyczną propagandę, poza wzmiankami we wspomnianych raportach Wydziału Obce Armie Wschód OKH wskazują bardzo wysokie, mające sięgać aż 50 zabitych (Wieczorek 1984, s. 238), straty aelowców oraz przeprowadzona bezpośrednio po starciach, dobrze udokumentowana, odwetowa pacyfikacja wsi, w których stacjonowali – Gruszki i Jóźwikowa (Domański, Jankowski 2011, s. 295–296). Nie jest to jedyny przypadek z omawianego okresu, gdy w dokumentach Wehrmachtu brakuje śladów dużego – według licznych relacji polskich – starcia z siłami partyzanckimi. Ani meldunki DOW GG, ani 4 Armii Pancernej nie odnotowały także dość dramatycznych – Policja Bezpieczeństwa sytuację w tym rejonie nazywała wprost powstaniem – walk o położony na północy sąsiedniego dystryktu krakowskiego Skalbmierz, stoczonych 5 VIII 1944 r. ze współdziałającymi tu siłami AK, AL i BCh, wspieranymi przez trzy czołgi sowieckie, choć obecność tych ostatnich w pobliżu miasta została już przez Niemców potwierdzona (NARA, T313/R413, k. 112). I w tym przypadku można założyć, że dominująca w przekazach polskich narracja o około 100 okupantach poległych w partyzanckim ataku na pacyfikowane miasto jest znacznie przesadzona. Niejako potwierdza to fakt, że po wyparciu okupantów ze Skalbmierza znaleziono ciała tylko 3 przeciwników (Nieczuja-Ostrowski 1991, s. 335). Nierealne, by wycofując się w popłochu zabrali oni ze sobą blisko setkę poległych.
  10. Podziemie narodowe uzasadniało swoją zachowawczość także dążeniem do ograniczania strat wśród ludności cywilnej. Nieliczenie się z nimi zarzucało przede wszystkim komunistom, a poza tym innym organizacjom niepodległościowym – AK i BCh. W praktyce represje niemieckie związane z aktywnością partyzantów NSZ były rzadsze, ale sumarycznie bynajmniej nie mniej kosztowne. Największą w okupowanej Polsce pacyfikację antypartyzancką Niemcy przeprowadzili 2 II 1944 r. w Borowie i sąsiednich miejscowościach koło Kraśnika, gdzie od tygodni wbrew podstawowym regułom partyzanckim stacjonowały oddziały NSZ. Jak wynika ze sporządzonego dzień przed akcją pacyfikacyjną meldunku żandarmerii, Niemcy zdawali sobie sprawę, że Borów był „siedzibą band narodowych”, a zarazem – niezgodnie ze stanem faktycznym – sądzili, że te porozumiały się z komunistami (BArch, R 70-POLEN/561, k. 27). Ponadto, co zapewne takiej interpretacji sprzyjało, trzy dni przed pacyfikacją w pobliskim Podgórzu jeden z eneszetowskich oddziałów omyłkowo ostrzelał samochód wojskowy, zabijając dwóch z czterech podróżujących nim żołnierzy obsługi naziemnej Luftwaffe (BArch, RH 53-23/44, k. 41), po czym sprawcy zbiegli właśnie w kierunku Borowa (Kwitek 2022). Podczas pacyfikacji miejscowości i okolic zginęło ponad tysiąc osób (Fajkowski, Religa s. 407–415), co najmniej pięciokrotnie więcej niż w najbardziej krwawych akcjach odwetowych za działania AL (wieś Jamy na Lubelszczyźnie, 7/8 III 1944 r. – około 200 ofiar) czy AK (wieś Michniów na Kielecczyźnie, 12 i 13 VII 1943 r. – 203 ofiary).
  11. Według sprawozdań komendantury tyłowej (Korück 559), odpowiadającej za zaplecze niemieckiej 4 Armii stacjonującej na Białorusi w drugiej połowie 1943 r., w listopadzie i grudniu miesięczne straty w walkach z partyzantami wyniosły tam odpowiednio: 82 poległych i zaginionych, a także 118 rannych (BArch, RH 23/152, k. 79) oraz 94 poległych i zaginionych, a także 56 rannych (ibidem, k. 104). Z kolei z analogicznego raportu 9 Armii, operującej na Białorusi wiosną 1944 r. wynika, że między 26 IV a 25 V 1944 r. wskutek działań partyzanckich na tyłach frontu poniosła ona straty rzędu 161 zabitych i zaginionych oraz 215 rannych (CAMO, 500/12472/623 k. 53–54). Dla porównania we wrześniu na terenie zachodnich i środkowych powiatów dystryktu radomskiego GG siły okupacyjne odnotowały łącznie straty rzędu 282 poległych i zaginionych, a także około 150 rannych.
  12. Na marginesie – z dokumentów niemieckich wynika, że najbardziej dotkliwą dla Niemców w kontekście strat osobowych akcją dywersji kolejowej w okupowanej Polsce był atak na pociąg urlopowy Wehrmachtu, przeprowadzony w nocy z 27 na 28 IV 1944 r. pod miejscowością Urle koło Wołomina przez pluton minerski Batalionu AK „Zośka”. W wyniku wykolejenia, a następnie ostrzelania wojskowego transportu – akcja trwała niespełna 10 minut – zginęło aż 36 niemieckich żołnierzy, a kolejnych 28 zostało rannych (BArch, R 70-POLEN/76, k. 20). Mimo zaimprowizowanego przez siły okupacyjne pościgu akowcy wycofali się bez strat. Niewątpliwie była to jedna z najskuteczniejszych tego typu akcji w całej okupowanej Europie. Z kolei w kontekście zniszczeń materialnych chyba największym sukcesem polskiego podziemia było wysadzenie ogromnego transportu amunicji w nocy z 12 na 13 IX 1943 r. w miejscowości Gołąb na Lubelszczyźnie. W wyniku akcji, przeprowadzonej dla odmiany przez partyzantów BCh, zniszczonych zostało aż 36 wagonów z amunicją, a trzech żołnierzy z eskorty transportu zaginęło (BArch, RH 53-23/42, k. 248).
  13. Po tym ataku w sztabie komendantury tyłowej 4 Armii Pancernej powstało fałszywe przypuszczenie, że miny na trasach kolejowych w okolicach Kielc podkładają nie oddziały partyzanckie, lecz polscy pracownicy kolejowi. Do podobnych wniosków skłaniała sztabowców Wehrmachtu skuteczność i rosnąca częstotliwość akcji dywersyjnych, mimo uprzedniego zaostrzenia środków ochronnych na strategicznych liniach Kielce–Skarżysko-Kamienna oraz Kielce–Częstochowa (NARA, T313/R412, k. 858).
  14. Znamienny dla obaw władz okupacyjnych był telegram brigadeführera SS Waltera Bierkampa, komendanta Sipo (Sicherheitspolizei) i SD (Sicherheitsdienst) w Generalnym Gubernatorstwie, do nadzorującego obie te służby w dystrykcie radomskim obersturmbannführera SS Joachima Illmera. Niespełna tydzień po wybuchu walk w Warszawie Bierkamp zalecał: „Ponieważ z godziny na godzinę należy liczyć się z wybuchem powstania [w dystrykcie radomskim – B.W.], proszę o natychmiastowe poczynienie starań, aby wspólnie z Wehrmachtem ująć w największych miastach tamtejszego obszaru służbowego (przede wszystkim w Radomiu i Częstochowie) możliwie największą liczbę Polaków (do 10 tys. w każdym wypadku), których z chwilą wybuchu powstania należy niezwłocznie rozstrzelać” (Hillebrandt 1969, s. 12). Ze względu na brak odpowiednich sił i środków kuriozalne zalecenie wzięcia co najmniej kilkunastu tysięcy zakładników nie zostało zrealizowane.
  15. W polskiej literaturze nie funkcjonuje ogólna statystyka dotycząca strat niemieckich poniesionych w tym okresie na terenie dystryktu radomskiego. Zsumowanie szacunków opartych na przekazach własnych poszczególnych organizacji – AK, AL, BCh i NSZ – wskazywałoby jednak na ogromną liczbę ponad 3 tys. utraconych bezpowrotnie żołnierzy i funkcjonariuszy okupanta. O tym, że jest ona blisko trzykrotnie zawyżona, przesądzają nie tylko meldunki dzienne, lecz także miesięczne sprawozdania poszczególnych struktur Wehrmachtu. Z zestawienia okresowych raportów DOW/DOT GG wynika bowiem, że na terenach podległych mu – zarówno w dystrykcie radomskim, jak i krakowskim – między sierpniem a grudniem 1944 r. Niemcy odnotowali stratę bezpowrotną 1074 żołnierzy i funkcjonariuszy aparatu okupacyjnego. Na podstawie meldunków dziennych można przyjąć, że co najmniej 60% z nich, tj. około 650 okupantów, zginęło w powiatach wchodzących w skład dystryktu radomskiego. Analogiczne dokumenty sąsiadujących z DOW/DOT GG komend tyłowych 4 Armii Pancernej i 9 Armii Wehrmachtu mówią w sumie o z górą 400 poległych i zaginionych. Ponadto w sprawozdaniach miesięcznych DOW/DOT GG, a także Korück 585 i 532 wykazano na terenie dystryktu radomskiego łącznie około 900 rannych. Zakładając, że 20% z nich zmarło z ran lub nigdy nie mogło już wrócić do służby, bezpowrotne straty niemieckie oscylowały zapewne na wysokim poziomie 1,2 tys., ale nie ponad 3 tys. żołnierzy i funkcjonariuszy w służbie Rzeszy. Na to samo wskazuje wykaz broni strzeleckiej zdobytej między sierpniem a grudniem 1944 r. przez oddziały Okręgu AK Radom-Kielce, odpowiadające za co najmniej 2/3 strat niemieckich. Akowcy mieli przechwycić 74 karabiny maszynowe, 631 karabinów i 131 pistoletów maszynowych (Rell 1994, s. 378).
  16. W odnalezionych przez Piotra Majewskiego i Jana Vajskebra miesięcznych zestawieniach policyjnych z GG za lata 1940–1944 odnotowano stratę 2374 poległych funkcjonariuszy. Wprawdzie nie uwzględniono tu brakujących raportów z maja, czerwca i grudnia 1944 r., jednak od wiosny tego roku policja miała już obowiązek zgłaszać straty administracji wojskowej GG, dzięki czemu wiemy, że zginęło wówczas dodatkowo 390 policjantów. Sprawozdania wspomnianej administracji wojskowej, prowadzone od połowy 1942 do końca 1944 r., mówią ponadto o 2957 poległych i zaginionych w wyniku działalności „band” żołnierzach Wehrmachtu. Kolejnych z górą 500 bezpowrotnie utraconych odnotowano w miesięcznych raportach komendantur tyłowych 4 Armii Pancernej i 9 Armii za okres sierpień–grudzień 1944 r. Dane te należy uzupełnić o około 3 tys. okupantów poległych w powstaniu warszawskim (Bączyk 2022; Sowa 2016, s. 469–470), a także – jak wskazują miesięczne sprawozdania DOW/DOT GG – blisko 1,4 tys. reichs- i volksdeutschów: członków formacji paramilitarnych, osadników, urzędników czy pracowników niemieckich przedsiębiorstw działających na terenie GG. Do powyższych liczb, znajdujących pokrycie w dokumentach niemieckich, należy dodać żołnierzy utraconych w lipcu 1944 r., głównie za sprawą wystąpień oddziałów AK podczas akcji „Burza”, w nieobjętej sprawozdawczością struktur tyłowych Wehrmachtu strefie przesuwającego się frontu. Przypuszczalnie na terenie GG było to nie więcej niż 200 poległych i zaginionych.
  17. Należy zaznaczyć, że szacunek ten odnosi się do dystryktu radomskiego i okresu od początku sierpnia do końca grudnia 1944 r. Ogólny bilans bezpośrednich starć partyzantów z siłami okupacyjnymi na terenie GG, uwzględniający także wcześniejsze etapy okupacji, byłby wyraźnie korzystniejszy dla formacji okupacyjnych. Do takich wniosków skłaniają przede wszystkim rezultaty kilku szczególnie dotkliwych klęsk oddziałów partyzanckich. Największą z nich w połowie czerwca 1944 r. pod Osuchami na Lubelszczyźnie poniosło liczące ponad tysiąc żołnierzy połączone zgrupowanie AK i BCh, rozbite przez siły niemieckie w ramach operacji „Sturmwind II”. Zagłada leśnych oddziałów była następstwem fatalnego dowodzenia. Pod Osuchami, według polskich szacunków, śmierć poniosło około 500 partyzantów, podczas gdy Niemcy odnotowali straty – przy tej skali operacji – symboliczne: 13 poległych i 46 rannych (BArch, RH 53-23/62, k. 205). Pojawiające się niekiedy w polskich publikacjach informacje, jakoby siły niemieckie biorące udział w operacji „Sturmwind II” straciły aż 700 zabitych i rannych (zob. np. Komorowski 2009, s. 298), należy traktować jako życzeniowe, mające złagodzić rzeczywisty wymiar poniesionej klęski.
  18. Na samym przyczółku baranowsko-sandomierskim, ograniczającym się do powierzchni niespełna jednego powiatu, Sowieci utracili bezpowrotnie ponad 15 tys. żołnierzy (Stańczyk 2001, s. 181). To skala porównywalna z całością strat niemieckich poniesionych we wrześniu 1939 r. we wszystkich bitwach i starciach z broniącym się Wojskiem Polskim.