Od kilku już lat na polskim rynku książek o przeszłości triumfują wydawnictwa poświęcone historii chłopów. Ochrzczony mianem „nurtu ludowego”, boom na pisanie o dziejach „klas ludowych” – przeważnie chłopów – ma ambicje rewizjonistyczne. Chodzi nie tylko o przypomnienie (raczej nie odkrycie) nieobecnych w dyskursie doświadczeń chłopów w różnych epokach historii ziem polskich, ale też o przewartościowanie dominującej narracji historycznej, spojrzenie na nią przez pryzmat konfliktu między klasami i warstwami dominującymi a chłopstwem; przemocy i buntu wobec niej. Elity, stojące w centrum większości narracji historycznych, schodzą na dalszy plan albo przyjmują rolę gnębicieli.
Książka Ludowa historia kobiet, jak będę się starała wykazać, wpisuje się w ducha tego nurtu, a jednocześnie radykalnie go przekracza. Jak pisze we wstępie Przemysław Wielgosz, „kobiety z ludu miały swoją historię, która nie jest po prostu dodatkiem do historii mężczyzn (i historii w ogóle), ale wymusza jej zasadniczą rewizję” (s. 11). Rewizja ta polega na wprowadzeniu do dyskursu historycznego doświadczeń kobiet z ludu, a więc chłopek, robotnic, służących, oraz na analizie struktur dominacji, dla których zarówno klasa, jak i płeć miały zasadnicze znaczenie. Opresja, jakiej doświadczały na przykład chłopki, wynikała nie tylko z udziału w systemie pańszczyźnianym, lecz także z patriarchatu, czyli podległości mężczyznom w rodzinie i społeczeństwie. Wynika z tego odmienność doświadczeń, w tym doświadczenia przemocy, ale też inne strategie oporu. Przywołany we wstępie przykład Marianny Cisek z Kostomłotów, która w połowie XIX w. walczyła o zachowanie własności i możliwość samodzielnego prowadzenia gospodarstwa, doskonale oddaje tę niejako podwójną opresję. Dotychczasowe „historie ludowe” rzadko zwracały uwagę na specyfikę losów i pozycji kobiet, niejako przemilczając istotne struktury dominacji, w których to chłopi-mężczyźni byli grupą dominującą. Książkę odczytuję więc jako krytyczną odpowiedź na męskocentryzm historii ludowej.
Kategorii, które w przeszłości definiowały miejsce kobiety (z ludu) w społeczeństwach, było zresztą więcej. Jedną z nich był „stan cywilny”. Aż do połowy XX w. sytuacja prawna kobiet niezamężnych, mężatek i wdów na ziemiach polskich była radykalnie różna, wyznaczała status społeczny i zakres swobody. Kategorią zwracającą uwagę na skomplikowanie struktur wykluczenia jest intersekcjonalność – stanowi ona wkład teoretyczny czarnego feminizmu i została ukuta przez Kimberly Crenshaw w latach osiemdziesiątych ubiegłego stulecia. Sytuacja kobiet z różnych grup społecznych wynikała z przecinania się hierarchii społecznych: nierówności ekonomicznych, przynależności stanowych czy klasowych, kategorii definiowanych przez prawo, struktur patriarchatu, religii i etniczności, seksualności. Choć Ludowa historia kobiet nie posługuje się wprost kategorią intersekcjonalności, autorki poszczególnych rozdziałów zauważają i zręcznie opisują nakładające się na siebie uwarunkowania.
Książka jest dziełem zbiorowym. W przeciwieństwie do dotychczasowych propozycji nurtu ludowego autorki/autor podejmują w niej różne wątki. Czytamy nie tylko o chłopkach od średniowiecza po wiek XX, lecz także o robotnicach przemysłowych, migrantkach do Stanów Zjednoczonych, pracownicach seksualnych, służących i wiejskich nauczycielkach w Drugiej Rzeczypospolitej. Mocną stroną książki jest właśnie różnorodność. Szerokie spojrzenie pozwala również śledzić drogi awansu chłopek, na przykład przez migrację, pracę robotniczą i wykształcenie się na nauczycielki.
Autorki i autor rozdziałów to wybitni specjaliści, badający te tematy od lat. Choć książka jest przeznaczona dla szerszej publiczności – i zadanie to realizuje znakomicie – za każdym z rozdziałów stoją rzetelne i często wieloletnie badania. Grono autorskie, w przeważającej większości reprezentujące historiografię, dobrze zna konteksty społeczne i kulturowe omawianych zjawisk. Z perspektywy zawodowej historiografii trudno więc (z satysfakcją) nie odnotować, że badania nad historią kobiet z klas ludowych są w Polsce relatywnie zaawansowane, a badacze mają na ten temat dużo i ciekawie do powiedzenia. Narracja nie ulega przy tym spłyceniu, anegdotyzacji i perspektywie ahistorcznej, jakimi często grzeszą popularne i herstoryczne opracowania historii kobiet z ludu. Każda epoka ma określoną specyfikę i własny pejzaż społeczno-kulturowy; zrozumienie wykluczenia i sprawczości kobiet z ludu wymaga znajomości kontekstu i dostępnych źródeł.
Ludową historię kobiet czyta się bardzo dobrze. Rozdziały są krótkie, napisane przystępnym językiem. We wszystkich wybrzmiewają głosy bohaterek. Lektura uświadamia też, że negatywny wizerunek kobiet z ludu był pracowicie konstruowany przez warstwy wyższe, w tym przez ich kobiece reprezentantki. Dlatego tak ważna jest krytyczna lektura źródeł historycznych – trzeba się przebić przez pokłady stereotypów i stygmatyzacji, by zrozumieć motywacje kobiet z ludu. Często dotyczy to nawet języka opisu, używanych kategorii. Ludowa historia kobiet może być lekturą wprowadzającą w czytanie źródeł z taką wrażliwością. Brakuje jej wielu historykom, jest więc to także odpowiednia lektura dla nich.
Czy książka Ludowa historia kobiet daje przepis, jak pisać ową historię? Rozdziały nie zostały stworzone wedle jednego klucza. Pierwsza część książki, nosząca tytuł „Praca i pozycja społeczna”, przybliża historie kobiet z ludu głównie przez pryzmat pracy: w gospodarstwie chłopskim, jako służące, robotnice, pracownice seksualne. Zwraca uwagę rozdział o pracy opiekuńczej, która – dzięki krytyce feministycznej w ekonomii i socjologii – została uwidoczniona i właściwie nazwana. Rozdziały zebrane w części drugiej – o czarownicach, nieheteronormatywnych kobietach w dawnej Polsce oraz dziewczętach w PRL – mówią o „tożsamościach”. Autorki i autor podejmują refleksję nad tymi kategoriami. Dla osoby nierozumiejącej epok dawnych – czyli dla zdecydowanej większości z nas – rozdziały te są niezwykle ciekawe, pokazują bowiem, jak uniknąć przenoszenia współczesnych kategorii na przeszłość i jak dotrzeć do doświadczeń kobiet z ludu, które są ukryte za tą skomplikowaną siatką obcych nam znaczeń i słabo obecne w zachowanych świadectwach z epoki. W trzeciej części, zatytułowanej dość enigmatycznie „Sytuacje i doświadczenia”, czytamy o roli przemocy, doświadczeniach migrantek i uchodźczyń oraz o zdrowiu reprodukcyjnym (to ostatnie, niestety, tylko w odniesieniu do PRL).
Rozdziały, jak wspomniałam, zostały napisane według różnych „przepisów”. Niektóre przybliżają jakiś wycinek doświadczenia kobiet; przykładem może być tu rozdział o „bieżenkach” roku 1915 autorstwa Anety Prymaki-Oniszcz czy rozdział Anny Sosnowskiej o migrantkach do Chicago. Inne przyjmują perspektywę długiego trwania, pokazując trwanie i zmianę na przestrzeni XIX i XX w. Przykładem jest rozdział o „awanturnicach”, czyli pracownicach seksualnych, w którym Anna Dobrowolska i Alicja Urbanik-Kopeć połączyły swoją wiedzę na temat tego zjawiska w różnych epokach. Podobnie ma się rzecz z rozdziałem Małgorzaty Fidelis o robotnicach, tu jednak autorka roztacza przed czytelnikami jeszcze szerszą perspektywę, opisując historię pracy robotniczej kobiet z perspektywy globalnej. Są też wreszcie rozdziały będące bardziej esejami – tak jak ten o przemocy, autorstwa Jaśminy Korczak-Siedleckiej. Mniej w nich chodzi o chronologię, bardziej o immanentne cechy systemu społecznego. Ważna dla autorów jest często refleksja teoretyczna i warsztatowa; najpełniej podejście to odzwierciedla rozdział Tomasza Wiślicza na temat „queerowania” historii; autor przybliża różne podejścia do historii osób nieheteronormatywnych i postuluje nowe badania na ten temat.
Ludowa historia kobiet ilustruje więc wielość perspektyw i sposobów uprawiania historii i pisania o dziejach kobiet z ludu. Co warto zaznaczyć, grono autorskie jest interdyscyplinarne; oprócz (dominujących) historyków są też socjolożki i etnolożki.
Mimo rozległości podjętych wątków książka pozostawia pewien niedosyt. Nie jest to uwaga krytyczna, ale raczej komentarz i sugestia, jakie jeszcze perspektywy i wątki można by podjąć, być może w kolejnym tomie Ludowej historii kobiet. Zwraca uwagę, że sprawczość kobiet i ich aktywne działania na rzecz poprawy losu i wywalczenia praw jest przeważnie ujęta z perspektywy indywidualnej. Tymczasem kobiety ludu organizowały się, działały w różnego rodzaju ruchach społecznych, związkach zawodowych, stowarzyszeniach lub nieformalnych sieciach w celu walki o swoje prawa i wzajemnego wspierania się. Brały udział w strajkach, buntach, były za te działania represjonowane i padały ofiarami przemocy o charakterze państwowym. Znane są choćby historie strajków kobiet czy buntów przeciw kolektywizacji w okresie PRL. Jest jeszcze wiele wątków, które wymagają nowego opracowania, na przykład historie robotnic-komunistek w dwudziestoleciu międzywojennym. Historia ruchów społecznych, w tym ruchów lewicowych, również wymaga „przepisania” w perspektywie płci, zakwestionowania narracji męskocentrycznych. Trzeba sobie też zarazem postawić pytanie o rolę religii. Religia oraz instytucja Kościoła katolickiego były dla kobiet z ludu źródłem opresji, ponieważ niejednokrotnie dostarczały uzasadnienia dla istniejącego porządku społecznego – podległości chłopów, podległości kobiety w małżeństwie oraz usprawiedliwienia przemocy. Jak pokazuje jednak globalna historia feminizmów, w tym feminizmów kobiet z warstw nieuprzywilejowanych, religia i religijność bywały źródłem inspiracji i paliwem do działania. Last but not least, niewiele miejsca w książce poświęcono Żydówkom, a zgoła nic Ukrainkom. Ludową historię kobiet na ziemiach polskich można zatem dalej skomplikować, dodając do intersekcjonalnego pejzażu kategorię etniczności i narodowości. Choć listę życzeń można wydłużać – bo ludowa historia kobiet nie da się zamknąć na dwustu stronach – nie ulega wątpliwości, że książka jest niezwykle bogata w wątki i perspektywy.
Jest to więc lektura dla każdego: dla osób zainteresowanych historią ludową, historią kobiet, a nawet dla zawodowych historyków i historyczek. W czasach rewizji podstaw programowych i list lektur można też wyrazić nieśmiałe marzenie, by rozdziały z książki – czy wątki w nich poruszane – trafiły w jakiejś formie do nauczania szkolnego na poziomie średnim. Mimo rosnącej liczby publikacji poświęconych historii kobiet wciąż daleko jeszcze do przewartościowania dominujących narracji historycznych z perspektywy płci.
Korekta językowa Beata Bińko
[Publikacja – 18 maja 2024 roku]