Jan Karski, a właściwie Jan Kozielewski, pochodził z łódzkiej niezamożnej rodziny rzemieślniczej. W czasie wojny związał się z konspiracją. Stało się to za sprawą starszego brata, przed wojną wysokiego funkcjonariusza Policji Państwowej, który na początku okupacji niemieckiej stanął w Warszawie na czele Policji Polskiej Generalnego Gubernatorstwa, zwanej granatową. W 1940 r. Karski po raz pierwszy wyruszył w podróż do Paryża z raportem dotyczącym sytuacji ludności pod okupacją niemiecką. Jego trzecia misja okazała się najważniejsza. Dzięki niej przeszedł do historii. Przez lata jednak nadawano jej inny sens i znaczenie, niż miała ona w rzeczywistości.

W historii zapisał się jako kurier i emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego i rządu RP na uchodźstwie, autor raportu i naoczny świadek zagłady polskich Żydów. Przez wiele lat historycy sprowadzali misję Karskiego głównie do alarmowania świata o Zagładzie. Tymczasem najważniejszym jej celem jesienią 1942 r. było poinformowanie rządu RP w Londynie o konflikcie wewnątrz struktur wojskowych, cywilnych i politycznych Polskiego Państwa Podziemnego, a także o działaniach sowieckiej partyzantki na wschodzie. Ponadto miał przetrzeć nowy szlak trasy kurierskiej oraz dowiedzieć się, jaką pozycję wśród aliantów zajmował w rzeczywistości rząd RP na uchodźstwie. Przed wyjazdem rozmawiał z politykami żydowskimi, by następnie przekazać ich prośby. W naturalny sposób stał się ich emisariuszem i naocznym świadkiem eksterminacji polskich Żydów.

Dokument – nazywany „raportem Karskiego” – dotyczący m.in. likwidacji getta warszawskiego dotarł do Londynu najprawdopodobniej za pośrednictwem innego kuriera, a nie Karskiego. Przekazano go następnie do brytyjskiego Foreign Office. Jak przekonuje nasz rozmówca, Karski stał się bohaterem przez przypadek.

Jan Karski w książce Tajne państwo utrzymywał, że był w obozie zagłady w Bełżcu. Najprawdopodobniej dotarł jedynie do jednego z gett tranzytowych. Podał nazwę Bełżec, aby uwiarygodnić siebie jako świadka Zagłady. W książce tej Karski po raz pierwszy wprowadził pojęcie Polskiego Państwa Podziemnego. Zrobił to, aby przekonać aliantów, że mimo wojny w okupowanej Polsce nadal działa państwo, choć w ukryciu, i zachowało prawo do tych ziem.

W maju 1943 r. wyjechał z misją do Stanów Zjednoczonych. Nie jechał tam jednak, aby informować o Zagładzie, lecz o terrorze niemieckim w okupowanej Polsce, a nieoficjalnie o sowieckiej dywersji. O tej ostatniej mówił tak dużo i tak często, że amerykański wywiad oskarżył go o uprawianie antysowieckiej propagandy.

Zapraszamy na rozmowę z dr. hab. Adamem Puławskim z Pracowni Instytutu Europy Środowo-Wschodniej Ośrodka „Brama Grodzka – Teatr NN”, badaczem Zagłady.

Korekta językowa Beata Bińko