Powojenna Polska stała się krajem jednolitym wyznaniowo. Około 90 proc. społeczeństwa przyznawało się do religii rzymskokatolickiej, podczas gdy w II Rzeczypospolitej odsetek ten wynosił 65 proc. Pod tym względem nasz kraj wyróżniał się wśród państw bloku sowieckiego. Istota Kościoła katolickiego, jego nauka pozostawała w sprzeczności z ideologią komunistyczną, dlatego musiało dojść do konfrontacji. Była to tylko kwestia czasu.

Po zniszczeniu legalnej opozycji (głównie Polskiego Stronnictwa Ludowego) i zdławieniu polskiego podziemia niepodległościowego Kościół katolicki został jedyną instytucją znajdującą się poza kontrolą PPR. Urósł wtedy do rangi wroga numer jeden dla władzy komunistycznej. Jak odnalazł się w owej rzeczywistości i jaką politykę prowadził? Hierarchowie Kościoła obawiali się zniszczenia instytucjonalnego i ateizacji społeczeństwa, tak jak tego dokonano w Związku Sowieckim. Dlatego prowadzili politykę ugodową. Oficjalnie nie popierali ani opozycji, ani podziemia, nie mieszali się w sprawy polityczne. W praktyce jednak część duchowieństwa angażowała się we wspieranie konspiracji i z ambony krytykowała terror uprawiany przez komunistów.

Komuniści neutralizowali Kościół katolicki małymi krokami. Otwierali kolejne pola konfliktów. Władze w 1945 r. zerwały konkordat, wprowadziły nowe cywilne przepisy prawa małżeńskiego (śluby cywilne i rozwody). Doprowadziły do wyłonienia się grupy księży przychylnych władzy, tzw. księży patriotów. Szacuje się, że ruch ten objął około 10 proc. kapłanów. Władze wyobrażały sobie, że kiedyś ci lojalni duchowni przejmą ważne stanowiska w hierarchii kościelnej. Dużym wyzwaniem było zaprowadzenie administracji kościelnej na Ziemiach Zachodnich i Północnych. Władze żądały, aby prymas Stefan Wyszyński – z pominięciem papieża – zatwierdził na tym obszarze w charakterze stałych biskupów dotychczasowych administratorów apostolskich.

14 kwietnia 1950 r. władze podpisały z Kościołem katolickim w Polsce „porozumienie”. Co ono oznaczało? Jak mówi nasz rozmówca, profesor Andrzej Friszke, „Kościół zaakceptował PRL”. W zamian za to otrzymał swobodę prowadzenia własnej działalności. Zdawano sobie sprawę, że wiele zawartych tam gwarancji było deklaracjami bez pokrycia. Opóźniły ono jedynie nieco represje wobec Kościoła, a władza wykorzystała je propagandowo.

W 1953 r. władze państwowe posunęły się jeszcze dalej. Wydały dekret, w którym zażądały od duchowieństwa złożenia ślubowania na wierność PRL, a obsadzanie stanowisk kościelnych uzależniły od zgody władz państwowych. Odmowa ze strony prymasa Wyszyńskiego zakończyła się jego internowaniem, a Kościół katolicki znalazł się w sytuacji kryzysowej. Po uwięzieniu prymasa episkopat uległ presji władz i złożył ślubowanie. Dzięki temu państwo zyskało duży wpływ na politykę personalną polskiego Kościoła.

Zawiły i interesujący temat relacji między państwem a Kościołem katolickim przybliża profesor Andrzej Friszke z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, znakomity znawca historii Polski XX wieku.

Korekta językowa Beata Bińko