Na wybuch I wojny światowej w 1914 r. złożyło się wiele czynników. Poza bezpośrednią przyczyną w postaci zamachu na arcyksięcia Franciszka Ferdynanda doszła trwająca od lat rywalizacja polityczno-militarna i gospodarcza wielkich mocarstw w Europie o wpływy na kontynencie i zamorskie kolonie.
Na początku XX w. Wielka Brytania szczyciła się mianem największego imperium kolonialnego. Przez lata w polityce wyznawała zasadę równowagi – strategii polegającej na takim kształtowaniu sił, aby żadne z państw nie zdominowało pozostałych. W drugiej połowie XIX w. pojawiła się konkurencja w postaci Stanów Zjednoczonych, a na kontynencie europejskim zjednoczonych Niemiec, które zdobyły dominującą pozycję w niektórych gałęziach przemysłu i wyrosły na poważnego konkurenta. Włączyły się one również do wyścigu o kolonie w Afryce. Rozmówca zauważył, że posiadanie zamorskich terytoriów zależnych wpływało bardziej na prestiż niż realne zyski, ponieważ niemieckie kolonie nie przynosiły wielkich korzyści, a były raczej deficytowe. Niemcy próbowały dorównać też brytyjskiej flocie. Te i inne wydarzenia sprawiły, że Brytyjczycy poczuli się zagrożeni. Warto przy tym pamiętać, że przez większość XIX w. między Wielką Brytanią a Cesarstwem Niemieckim panowały bardzo dobre relacje. Rozmówca przekonuje, że wrogość brytyjsko-niemiecka i różnice interesów nie były aż tak duże, aby musiały one rozpocząć wieloletnią i krwawą wojnę. Wielka Brytania miała dobre stosunki z Rosją i Francją, i sama z siebie nie chciała wielkiego konfliktu. Zdaniem rozmówcy do głównych jego czynników należał niemiecki imperializm. Pewną rolę odegrały także nastroje społeczne na Wyspach w pierwszym dziesięcioleciu poprzedzającym wybuch konfliktu. Wyścig zbrojeń na morzu i rywalizacja z Niemcami spowodowały, że Wielka Brytania czuła się zagrożona. Na jej rynku prasowym ukazywało się sporo publikacji, w których przedstawiano Niemcy jako niebezpieczną konkurencję. W dużej mierze owe nastroje były oderwane od realiów i sprawiły, że Brytyjczycy widzieli w Cesarstwie Niemieckim większe zagrożenie, niż w rzeczywistości nim było.
Od końca XIX w. sztabowcy brytyjscy i francuscy przygotowywali scenariusze na wypadek wybuchu wojny niemiecko-francuskiej. Ustalono, że w przypadku ewentualnej agresji niemieckiej na Francję lub Belgię Brytyjczycy udzielą napadniętemu państwu pomocy. Planowano wykorzystać i przerzucić na kontynent Brytyjski Korpus Ekspedycyjny. Brytyjczycy dysponowali w tym czasie armią zawodową. Niewątpliwie te dziewiętnastowieczne jeszcze plany pomogły, gdy Wielka Brytania 4 sierpnia 1914 r. – w obronie neutralnej Belgii, do czego zobowiązywał ją traktat z 1839 r. – wypowiedziała wojnę Niemcom, a dwa dni później także Austro-Węgrom.
Atutem Zjednoczonego Królestwa w tej wojnie było posiadanie najpotężniejszej floty. Jeszcze w sierpniu 1914 r. wespół z sojusznikami rozpoczęła ona blokadę morską. W ten sposób odcięła państwa centralne od zaopatrzenia i dostaw surowców. Blokada przyczyniła się do braków na rynku i zmusiła Niemcy do poszukiwania różnego rodzaju substytutów, tzw. ersatzów. Mimo że mocno to osłabiało i dusiło gospodarkę państw centralnych, realne efekty przyniosła ona dopiero w końcowym etapie wojny wiosną 1918 r. Społeczeństwa Niemiec i Austro-Węgier znajdowały się w ciężkim położeniu – głodowały. W porównaniu z państwami centralnymi na Wyspach Brytyjskich panowała dużo lepsza sytuacja zaopatrzeniowa, aczkolwiek znacząco spadła dostępność towarów. Blokada morska miała negatywne skutki dla produkcji zbrojeniowej. Niemcy, aby ją przełamać, rozpętali na Atlantyku z pomocą okrętów podwodnych nieograniczoną wojnę, co ostatecznie stało się w 1917 r. jedną z przyczyn włączenia się Stanów Zjednoczonych do konfliktu po stronie ententy.
Wojna pociągnęła za sobą zmiany społeczne. Dotychczasowe miejsca pracy mężczyzn w fabrykach i biurach zajęły kobiety. Przez to zwiększyła się ich rola w życiu społecznym i gospodarczym. W czasie I wojny światowej Wielka Brytania absorbowana była wewnętrznymi niepokojami w ramach Zjednoczonego Królestwa – kwestią Irlandii. Ze względu na wybuch wojny nie weszła w życie ustawa, która dawała Irlandii autonomię oraz własny rząd. W 1916 r. radykalni działacze irlandzcy wzniecili trwające kilka dni powstanie, które zostało stłumione. Dążyli oni do oderwania się od Wielkiej Brytanii i utworzenia niepodległego państwa. Kompromis w tej sprawie zawarto w 1921 r., ale nie zakończył on walki Irlandczyków o niepodległość.
Po klęsce wojsk niemieckich w bitwie nad Marną we wrześniu 1914 r. wojna przybrała charakter pozycyjny. Powstał długi, ciągnący się przez teren Francji i skrawek Belgii pas frontu, a walka na kilka lat zatrzymała się w okopach. Okres I wojny światowej przyczynił się do rozwoju broni (np. chemicznej) i wprowadzenia nowych metod walki – przy użyciu okrętów podwodnych, samolotów i czołgów. Przykładem zastosowania po raz pierwszy w sposób skoordynowany wszystkich możliwych sił zarówno powietrznych, jak i lądowych była zapoczątkowana 8 sierpnia 1918 r. bitwa pod Amiens. Dzięki niej przełamano front niemiecki. Od tego czasu wykorzystanie czołgów i artylerii przy wsparciu lotniczym stało się kanonem nowoczesnej wojny.
Mimo że w 1918 r. Wielka Brytania znalazła się w gronie zwycięzców, kończyła tę wojnę z blisko milionem zabitych żołnierzy (ok. 750 tys. pochodziło z Wysp Brytyjskich, a 250 tys. z kolonii). Straty te tworzyły olbrzymią wyrwę w społeczeństwie. Warto pamiętać, że do 1916 r., gdy wprowadzono pobór powszechny, dysponowała ona armią zawodową, następnie zaś ochotniczą. Na wojnę szli zatem najbardziej ideowi młodzi patriotycznie nastawieni mężczyźni. To oni ginęli w krwawych bitwach na polach Francji, np. nad Sommą latem 1916 r. Dlatego po zakończeniu wojny w brytyjskim społeczeństwie bardzo silnie zakorzeniły się nastroje pacyfistyczne. Nawet współcześnie – z brytyjskiej perspektywy – I wojnę światową uważa się za najbardziej krwawy konflikt, w jakim przyszło uczestniczyć Zjednoczonemu Królestwu. W związku z tym niemal w każdej miejscowości powstały pomniki upamiętniające poległych wówczas żołnierzy.
Zapraszamy do wysłuchania i obejrzenia rozmowy z prof. Jackiem Tebinką, historykiem i politologiem z Uniwersytetu Gdańskiego.
Korekta językowa Beata Bińko