III Rzesza na masową skalę wykorzystywała pracę robotników przymusowych. Rekrutowała ich ze wszystkich krajów Europy podbitych w czasie II wojny światowej. Szacuje się, że w ten sposób zatrudniała 12 mln ludzi. Początkowo administracja niemiecka werbowała ludzi do pracy dobrowolnie, ale z czasem werbunek opierał się na przymusie. Mieszkańcy przedwojennej Polski pierwotnie sami się zgłaszali. Zachęcały ich do tego plakaty propagandowe, na których obiecywano im dobre warunki pracy i wyżywienia. Rzeczywistość okazywała się jednak zgoła inna niż przekaz propagandowy. Niemcy na całym terytorium okupowanej Polski wprowadzili przymus pracy. Każdy musiał posiadać zaświadczenie zatrudnienia. Robotników przymusowych – zwłaszcza w miastach – pozyskiwano podczas ulicznych łapanek. Z kolei na wsiach sołtysi byli zobowiązani dostarczyć określony kontyngent ludzi.
Praca przymusowa stała się doświadczeniem kilku milionów mieszkańców przedwojennej Polski. W polskiej pamięci zbiorowej i w polskiej historiografii zachował się jej negatywny obraz. Powstały jednak relacje, które doświadczenie pracy przymusowej przedstawiały w bardziej pozytywnym świetle. Wszak niektóre kobiety poznały na robotach przyszłych małżonków. Część osób miała zaś dużo szczęścia i trafiła na przyzwoitych pracodawców.
Polscy robotnicy w III Rzeszy byli dyskryminowani przez ówczesne ustawodawstwo. Musieli nosić naszytą na odzieży literę „P”. Specjalne przepisy regulowały wszystkie sfery ich życia. Pozbawiono ich właściwie wszelkich praw. Dotyczyło to także robotników z ZSRR, tzw. ostarbeiterów. W korzystniejszym położeniu na tym tle znajdowali się robotnicy z Europy Zachodniej jako ci rasowo lepsi. Im przysługiwał nawet dwutygodniowy urlop. Polacy czy Rosjanie z takich przywilejów mogli skorzystać tylko w wyjątkowych sytuacjach. Urlop stwarzał możliwość ucieczki od pracy przymusowej. Wysokość racji żywnościowych przyznawanych robotnikom zależała od narodowości, podobnie jak wysokość zarobków.
Robotnicy przymusowi pracowali we wszystkich działach gospodarki. Najwięcej Polaków trafiało do pracy w rolnictwie (68 proc. wszystkich polskich robotników przymusowych), znacznie mniej zaś w przemyśle (18 proc.). Pozostali pracowali w górnictwie, budownictwie czy w usługach. Kobiety – zwłaszcza Słowianki – często służyły w niemieckich domach.
Po zakończeniu wojny w maju 1945 r. alianci, aby zapanować nad ogromem ludzi z różnych krajów, utworzyli specjalne obozy dla dipisów, w których znaleźli się również robotnicy przymusowi – część przebywała tam tygodniami, miesiącami, a nawet latami. Obozy te często znajdowały się na terenie byłych obozów koncentracyjnych. Ostatnie zamknięto w latach pięćdziesiątych.
Zapraszamy do wysłuchania i obejrzenia rozmowy z Martą Pawlińską, historyczką, doktorantką na Uniwersytecie Warszawskim.
Korekta językowa Beata Bińko