Udział w I wojnie światowej zakończył się dla Rumunii porażką – musiała podpisać upokarzający pokój z państwami centralnymi i utraciła część terytorium na rzecz Bułgarii i Austro-Węgier. Dopiero klęska państw centralnych w Wielkiej Wojnie sprawiła, że ostatecznie stała się beneficjentem końca międzynarodowego konfliktu. W wyniku traktatu w Trianon zawartego w 1920 r. między Węgrami a państwami Ententy objęła granicami Siedmiogród, Bukowinę i Besarabię (dzisiejszą Mołdawię). W okresie międzywojennym państwo rumuńskie zajmowało największy obszar w swojej historii. Tym samym Polska zyskała nowego sąsiada i naturalnego sojusznika, ponieważ obu państw nie dzieliły żadne spory terytorialne.
Rumunia pod wieloma względami przypominała międzywojenną Polskę, z tym że wiele zachodzących tam zjawisk i procesów było spotęgowanych. Zdecydowanie więcej ludzi w Rumunii niż w Polsce mieszkało na wsi (80 proc.), była krajem wybitnie rolniczym, w dużo większym stopniu nierównomiernie rozwiniętym, bardziej wieloetnicznym i zdecydowanie niestabilnym politycznie. W omawianym okresie Rumunia rozwijała się bardzo szybko dzięki zagłębiu naftowemu i eksportowi taniej żywności. Zgromadzony w ten sposób kapitał pozwolił na liczne inwestycje, m.in. żywiołową rozbudowę Bukaresztu, którego śródmieście zostało zabudowane w latach trzydziestych. Rumunia miała wyższy wskaźnik motoryzacji niż Polska, zarazem jednak przodowała w Europie pod względem umieralności dzieci i miała najniższą średnią długość życia.
W przeciwieństwie do Polski władze rumuńskie sprawnie przeprowadziły reformę rolną, która poprawiła sytuację chłopów. W okresie międzywojennym pojawił się tam również problem przeludnienia wsi. Tamtejsi rolnicy inwestowali w wykształcenie dzieci. Towarzyszył temu szybki rozwój uniwersytetów, co skutkowało w Rumunii rosnącym napięciem politycznym. Młodzi wykształceni ludzie – niewidzący dla siebie żadnej przyszłości we własnym kraju – stali się głosicielami radykalnych ideologii. Wykładowcy oferowali im nowe wyjaśnienie rzeczywistości. Przykładem takiego charyzmatycznego wykładowcy był Alexandru Cuza, który przyczyny nędzy w Rumunii, strukturalnej niemożności rozwoju gospodarki państwa czy trudnych warunków bytowych studentów w mieście tłumaczył obecnością obcych – w tym wypadku Żydów. Na jego wykłady na uniwersytecie w Jassach uczęszczał m.in. Corneliu Zelea Codreanu, twórca Żelaznej Gwardii. Pochodził z rodziny drobnego urzędnika z Bukowiny. Jako bardzo młody człowiek walczył w I wojnie światowej. Miał silną i zuchwałą osobowość, dzięki czemu wywarł znaczny wpływ na współcześnie mu żyjących ludzi.
Żelazna Gwardia od początku posługiwała się metodami terrorystycznymi. Zdaniem rozmówcy wpuściła terroryzm do rumuńskiej polityki. Publicznie karała ludzi, którzy występowali przeciwko niej. Na swoim koncie miała wiele zabójstw. Nie cofnęła się nawet przed zamordowaniem w 1933 r. ówczesnego premiera Iona Duki, gdy zadecydował o delegalizacji tej skrajnie prawicowej organizacji. Gloryfikowała śmierć. Zaczynała tworzyć coś w rodzaju równoległego państwa. Stanowiła nie tylko ruch wodzowski wzorowany na włoskim faszyzmie, lecz było to także szerokie zjawisko społeczne. Rozmówca zauważył, że organizacja nie miała programu politycznego, ale – jak to określała – program duchowy. To właśnie ku kształtowaniu nowego ducha kierowała główną uwagę. Na różne sposoby zabiegała o poparcie społeczne. Wysyłała na wieś młodzież, by pomagała chłopom w pracach polowych, naprawiała drogi, remontowała cerkwie, budowała kapliczki. Potrafiła zarówno pozyskać zwolenników wśród chłopów, jak i oddziaływała na ludzi dobrze urodzonych i wykształconych, czego przykładem był Mircea Eliade – rumuński filozof i pisarz. Największe, 15-procentowe, poparcie uzyskała w wyborach w 1937 r.
W wyniku paktu Ribbentrop–Mołotow Rumunia utraciła Besarabię na rzecz ZSRR. Mimo brytyjskich gwarancji kraj ten ostatecznie opowiedział się po stronie państw osi. III Rzesza w 1941 r. obiecała powiększenie Rumunii kosztem ZSRR.
Zapraszamy do wysłuchania i obejrzenia rozmowy z dr. hab. Błażejem Brzostkiem, profesorem Uniwersytetu Warszawskiego.
Korekta językowa Beata Bińko